"Wiemy z wysokim stopniem prawdopodobieństwa, że doszło do wybuchu i wybuchu przeprowadzonego w celowy sposób (…) to nie koniec działań zmierzających do wykrycia prawdy" - mówił dziś w Warszawie Jarosław Kaczyński.
Marsz Pamięci przeszedł dziś przez Warszawę. Przed Pałacem Prezydenckim przemawiał Jarosław Kaczyński, który powiedział:
„My nie możemy nienawidzić! My musimy się nienawiści ustrzec, bo nienawiść zabija! Nienawiść uniemożliwia racjonalne myślenie.”
i dodał:
„Nienawiść niszczy w nas to, co jest najlepsze, co jest empatią, co jest wczuwaniem się w sytuację innego człowieka”
mówił także:
„Dziś niektórzy spośród nas, również i ja, mogliśmy obejrzeć prezentację przygotowaną przez WAT, a także przez uczelnie zagraniczne, która w sposób wysoce wiarygodny pokazała przynajmniej w wielkiej mierze jak to wszystko wyglądało, z b. wysokim stopniem prawdopodobieństwa. Pokazała nieprawdziwe naprowadzenie samolotu zrobione bez wątpienia w sposób celowy”
Dodał:
„Wiemy z wysokim stopniem prawdopodobieństwa, że doszło do wybuchu i wybuchu przeprowadzonego w celowy sposób (…) to nie koniec działań zmierzających do wykrycia prawdy (…) Z całą pewnością to, co nas spotyka od kilku miesięcy, ten straszliwy atak nienawiści wynika pw. z tego, że prawda jest coraz bliżej. To jest powód! To jest powód tego, że nasze pochody (…) są dzisiaj atakowane. (…) Te pokrzykiwania to nic innego jak strach i nienawiść, ale zwyciężymy!”
Obchody rocznicy usiłowali zakłócić uczestnicy manifestacji zorganizowanej przez Obywateli RP, który skandowali między innymi:
„Będziesz siedział!”
Naturalnie liczni protestujący mieli zamiar zrobić wszystko, aby przeszkodzić w uczczeniu tak ważnego dla wielu Polaków dnia. Wolnoć wygląda dla nich w ten sposób, że manifestować – owszem – można, ale nie, jeśli jest się zwolennikiem Prawa i Sprawiedliwości. Dzisiejsze obchody określili mianem wiecu politycznego.
W dniu dzisiejszym odsłonięto natomiast także popiersie Lecha Kaczyńskiego, prezydenta RP, który zginął tragicznie pod Smoleńskiem. Podczas swojego przemówienia w Warszawie prezydent Andrzej Duda mówił z kolei:
„7 lat od tamtego szokującego, dramatycznego dnia, w którym w jakimś sensie, a bardzo głębokim sensie, zwłaszcza dla najbliższych, świat się zawalił, bo nagle okazało się, że najbliższa osoba, który miał wrócić za kilka godzin z zadania, które przyjął na siebie w duchu służby Polsce, nie wróci. Nie ma go między żywymi. Stało się coś, co trudno sobie było nawet wyobrazić, a co dopiero przeżyć”
dam/wpolityce.pl,PAP,Fronda.pl