„Super Express” informuje, że zainteresowanie filmem Jacka Samojłowicza spadło tak drastycznie, że coraz więcej kin decyduje się na wycofanie „komedii” ze swojego repertuaru. W historii polskiej kinematografii nie było jeszcze przypadku, żeby zaledwie po 17 dniach od premiery film był już wycofywany z repertuaru. Z relacji informatorów wynika, że na pokazy filmu przychodziło zaledwie kilka osób, a jego wyświetlanie po prostu nie opłacało się kinom. Film otrzymał druzgocące recenzję. Ten produkt - będę się trzymał słowa "produkt" zamiast słowa "film" - nie tylko, że jest niebywale wręcz kretyński, nieudolny, ogólnie niesmaczny, a wręcz wykrztuśny, to nade wszystko nie jest śmieszny ani przez ułamek sekundy” – pisał Krzysztof Varga z Gazety Wyborczej. „Mam szczerą nadzieją, że aktorzy występujący w filmie "Kac Wawa" (a szczególnie Pawlicki, którego cenię, póki co...) dostali za udział w nim dostatecznie dużo pieniędzy, aby znieczulić sie na tyle skutecznie i mocno, by zapomnieć, że kiedykolwiek świadomie wystąpili w takim koszmarnym gównie, które obraża słowo "kino"- zauważyła zaś Karolina Korwin Piotrowska. „To nie jest po prostu zły film. Ten film jest jak choroba, jak nowotwór złośliwy: zabija wiarę w kino i szacunek do aktorów. Patrząc na Romę Gąsiorowską, Sonię Bohosiewicz i Borysa Szyca, grających główne role, czułem się tak jakbym patrzył jak ktoś przerabia kochanych członków rodziny na dziwki i alfonsów”- pisał zaś Tomasz Raczek w recenzji z Facebooka, za którą producent zagroził mu sądem. „Przez tego pana straciłem kilka milionów wpływów. I takiej sumy będę się domagał na drodze sądowej. Oczekuję, że Tomasz Raczek straci wiarygodność jako krytyk filmowy, bo zdaniem moich prawników przekroczył granice krytyki filmowej i złamał zasady etyki dziennikarskiej, być może ze względów osobistych” - tłumaczy "Super Expressowi" producent filmu Jacek Samojłowicz, który powtórzył swoje zarzuty w programie Tomasza Lisa.


Teraz producent, który obecnie zajmuje się skończeniem „Tajemnic Westerplatte” ( podobno tam też polscy żołnierze rzygają, co po „Kacu” dobrze nie wróży) ma w końcu namacalny dowód zbrodni jaką popełnił Tomasz Raczek, którego recenzja pozbawiła go pieniędzy. W sumie wygranie sprawy przez producenta nie byłoby takie złe. Jak można nakazać recenzentowi płacić za porażkę filmu w kinach, to może recenzenci będą wynagradzani za pozytywne recenzje filmów, które sporo zarobią. To byłby świetny interes. Dobrze, że ostatnio piszę coraz więcej recenzji filmowych. Może się w niedalekiej przyszłości da z tego wyżyć. Zatem czekamy na sądową batalię producenta ze słynnym krytykiem. Ciekawe, kto będzie miał po niej kaca?  


Łukasz Adamski