Dziś w małopolskich miejscowowściach, Lubiążu i Trzebini, rozpoczną się uroczystości pogrzebowe Heleny Kmieć, polskiej wolontariuszki zamordowanej w Boliwii.

Młoda wolontariuszka działała w  Wolontariacie Misyjnym Salvator, dlatego w sobotę wieczorem w salwatoriańskiej bazylice w Trzebini zostanie wystawiona trumna i odprawiona msza święta.

W niedzielę w Libiążu, rodzinnej miejscowości Heleny, odbędzie się ceremonia pogrzebowa.

Pogrzeb będzie miał charakter państwowy. 9 lutego polska wolontariuszka skończyłaby 26 lat. Zginęła 24 stycznia w Cochabambie w Boliwii. Wyruszyła tam, aby pomagać dzieciom z ochronki prowadzonej przez Siostry Służebniczki Dębickie, mając świadomość niebezpieczeństwa związanego z wyjazdem.

 W ochronce zdążyła namalować kolorowe kwiaty. To wymowny ślad, jaki pozostawiła po sobie. O wiele głębszy jednak ślad – pisze „Nasz Dziennik” – wyryła w sercach tych, którzy ją znali i którzy dopiero po jej śmierci dowiadują się o jej bogatym życiu.

Biskup senior archidiecezji krakowskiej Jan Zając tak wspomina Helenę Kmieć:

"Uczyła się Ewangelii i codziennie dawała świadectwo swojej miłości do Jezusa. Łączyła się z drugim człowiekiem przez swoją serdeczność i zawsze można było w tym dostrzec pewną głębię".

Duchowny podkreśla, że postawa Heleny wynikała zarówno z głębokiej religijności, modlitwy, życia sakramentami, jak i  pracowitości i życzliwości, których wzór miała w rodzinie. Jak podkreślił biskup Zając, wolontariuszka była "gotowa na wszystko, by wypełnić powołanie.


JJ/IAR, „Nasz Dziennik”, Fronda.pl