Były prezydent Ukrainy, Wiktor Juszczenko w rozmowie z Polską Agencją Prasową wspominał Śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Zmarłego w katastrofie smoleńskiej prezydenta Juszczenko określił mianem "ostatniego wielkiego lidera naszej części Europy". 

Były prezydent Ukrainy jest zdania, że spuścizna Lecha Kaczyńskiego nie została jeszcze doceniona. 

„Wspominam Lecha i Marię Kaczyńskich jako ludzi bardzo światłych. Jestem przekonany, że byli oni Polakami nowej epoki. Lech Kaczyński spoglądał poza horyzonty, widział projekty europejskie w skali makro. Dla mnie osobiście był on ostatnim wielkim regionalnym liderem Europy Wschodniej, z którym miałem zaszczyt się przyjaźnić”- podkreślił Wiktor Juszczenko. Co łączyło go ze Śp. prezydentem Polski? Na pewno poglądy, a nade wszystko- dążenie do wzmocnienia naszego regionu w polityce europejskiej. 

„Lech głęboko rozumiał wyjątkową misję Polski na wschodzie Europy”- ocenił były ukraiński przywódca, który przypomniał w tym kontekście podróż do Tbilisi, zainicjowaną właśnie przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego w sierpniu 2008 r., podczas wojny rosyjsko-gruzińskiej.

"Nie pytaliśmy, komu bije dzwon moskiewskiej agresji, bo wiedzieliśmy, że bije on także dla nas. I że my będziemy następni. Gruzini potrzebowali wtedy od nas jednego: solidarności. Bo siła jest właśnie w solidarności. Nie w karabinach, czy czołgach – to drobnostka. Uważam, że była to jedna z naszych najważniejszych misji, bo poprzez solidarność pokazaliśmy, że jesteśmy o wiele silniejsi od okupanta. Głęboko wierzyliśmy, że nasza wspólna siła przekracza wszystkie możliwości rosyjskiej armii. Bo po naszej stronie była prawda, a skoro tak, to po naszej stronie był i Bóg”- wspominał Wiktor Juszczenko. Jak dodał, takiej międzynarodowej solidarności zabrakło w roku 2014 r., podczas rosyjskiego ataku na Ukrainę. W ocenie polityka, dopiero teraz możemy mówić o przebudzeniu politycznej Europy, uświadomieniu sobie, że Putina nie przestraszą sankcje czy siła militarna, ponieważ rosyjski prezydent obawia się wyłącznie europejskiej solidarności. 

„Są to sposoby walki z przeciwnikami, które Rosja stosowała od zawsze. Ja rozumiem, jakie były tego przyczyny. Polityka, z którą przyszedłem, była dla Moskwy niewygodna. Oddalała od niej Ukrainę i była polityką proeuropejską. Bez Ukrainy Rosja nigdy nie odniesie sukcesu. Ukraina jest podstawowym warunkiem sukcesu rosyjskiego projektu imperialnego”- ocenił Juszczenko, w odniesieniu do ataku na Siergieja Skripala. Były prezydent Ukrainy podkreślił, że ma świadomość zagrożenia ze strony Rosji, a ta świadomość była bardzo istotna w jego relacjach ze Śp. Lechem Kaczyńskim. 

„Ich podstawą była wspólnota interesów ukraińsko-polskich”- powiedział były ukraiński przywódca. 

„Pamiętam uroczystości w Pawłokomie (Podkarpackie), gdzie w 2006 roku upamiętnialiśmy ofiary ukraińskiej tragedii. Kiedy tam przemawiałem, zauważyłem, że po policzku Lecha spływa łza. Pamiętam też uroczystości w 2009 roku ku czci polskich ofiar w Hucie Pieniackiej (obecnie w obwodzie lwowskim), gdzie także byliśmy razem. Czekała tam na nas grupa ukraińskich demonstrantów o radykalnych poglądach, którzy krzyczeli w naszą stronę: „Hańba”. Dla Lecha było to bardzo bolesne, gdyż naprawdę wiele robiliśmy dla pojednania”- wspominał Juszczenko. Jak dodał, w latach 2005-2010, mimo tego rodzaju incydentów, relacje Polaków i Ukraińców były naprawdę bliskie. 

„Daleki jestem od myśli, że do 2010 roku wszystkie problemy między nami zostały rozwiązane, ale jestem przekonany, że w tym momencie te relacje były już całkowicie inne, absolutnie lepsze. Dlatego dziś mówię z przykrością, że Polacy nie uświadomili sobie, kim naprawdę był prezydent Lech Kaczyński”- stwierdził rozmówca Polskiej Agencji Prasowej. 

Stosunki między dwoma prezydentami pogorszyły się, gdy na początku 2010 roku, w ostatnich dniach swojej kadencji, Juszczenko uhonorował tytułem Bohatera Ukrainy przywódcę Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów Stepana Banderę oraz uznał członków tej organizacji i żołnierzy Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) za uczestników walk o niepodległość państwa. Juszczenko powiedział PAP, że dziś uczyniłby to samo.

yenn/PAP, Fronda.pl