Aleksander Łukaszenka zapowiedział, że będzie w Moskwie 7 i 8 maja, ale już 9 maja nie, gdyż musi wrócić do Mińska, aby na miejscu odebrać Paradę Zwycięstwa. To, iż Prezydenta Białorusi nie będzie w Moskwie to, jak słusznie zauważa Piotr Skwieciński naprawdę ważna informacja.

Czy Polska powinna coś z tym zrobić? Tradycyjnie "window of opportunity" na Białorusi zazwyczaj było ledwie lufcikiem, ale rolą dyplomacji RP jest, aby ów lufcik stawał się szerszy - nasza dyplomacja tymczasem działa na takiej zasadzie, że skoro Mińsk nie otwiera naraz wszystkich okien to nas nie interesują lufciki. No i mamy efekty, że się tak wyrażę, do luftu.

W mojej ocenie warto, by Polskę w Mińsku 9 maja reprezentował ktoś więcej niż ambasador. W ten sposób wysłalibyśmy sygnał Aleksandrowi Łukaszence, że witamy z satysfakcją każdy jego ruch w kierunku większej niezależności od Moskwy. W odniesieniu do Rosjan byłby to też ważny gest. Rosyjska propaganda będzie otóż mówić, iż Polska nie świętuje 9 maja, bo wspieramy "faszystów" na Ukrainie. Obecność (np ministra spraw zagranicznych lub obrony) w Mińsku oznaczałaby, iż Polska bojkotuje uroczystości w Rosji, a nie 9 maja jako Święto.

Witold Jurasz/salon24.pl