- Mówmy uczciwie: póki wojna w Syrii będzie trwała, kryzys uchodźców sam się nie rozwiąże. Możemy budować mury, ale nie uprawiajmy demagogii. Gdyby świat, który znaliście, się rozpadł, bylibyście gotowi na wszystko. Na pokonywanie każdego morza, każdej granicy. Walczymy z Państwem Islamskim, a nie jesteśmy gotowi do tego, by przyjmować tych, którzy przed nim uciekają. Dlaczego? - mówił przewodniczący Komisji Europejskiej Jean - Claude Juncker, przemawiając w Strasburgu.

– Dla niektórych to przerażające dane, ale nie czas by się bać. Trzeba śmiało i w sposób zdecydowany rozpocząć działanie – przekonywał Juncker odnosząc się do kwestii ponad pół miliona nielegalnych imigrantów, którzy już zdołali przekroczyć granicę UE.

- Mamy środki, by pomóc tym, którzy uciekają przed horrorem wojny i prześladowań - dodał.
Jak podkreślił, kraje UE nie mogą się kłócić o to, czy przyjmować uchodźców, bo powinny pamiętać o tym, że w Europie "każdy był kiedyś uchodźcą". Podał m.in. przykłady Szkotów, Irlandczyków i Polaków.
Jak dodał, to z tej przyczyny kraje UE muszą "obowiązkowo przyjąć 160 tys. uchodźców" - dodał.

Juncker rozpoczął wystąpienie od przypomnienia politykom, że w historii wszyscy w Europie uciekali kiedyś przed "prześladowaniami religijnymi i politycznymi".

- 20 mln potomków Polaków mieszka poza Polską w wyniku emigracji politycznej i ekonomicznej, po wysiedleniach,przesiedleniach podczas bolesnej historii Polski - powiedział Juncker.

- Nadszedł więc czas, by rozmawiać szczerze i stawić im czoła. Nie jestem pesymistą, ale sytuacja nie wygląda różowo. Unia nie jest w dobrym stanie. Musimy to zmienić, starać się o zmiany - kontynuował.

- Mamy środki, by pomóc tym, którzy uciekają przed horrorem wojny i prześladowań. Prawdą jest, że Europa nie może przygarnąć biedy całego świata, ale umieszczajmy to w kontekście. Uchodźcy nadciągający do Europy to zaledwie 0,11 proc. całej populacji Unii - wyjaśniał.

- Mówmy uczciwie: póki wojna w Syrii będzie trwała, kryzys uchodźców sam się nie rozwiąże. Możemy budować mury, ale nie uprawiajmy demagogii. Gdyby świat, który znaliście, się rozpadł, bylibyście gotowi na wszystko. Na pokonywanie każdego morza, każdej granicy. Walczymy z Państwem Islamskim, a nie jesteśmy gotowi do tego, by przyjmować tych, którzy przed nim uciekają. Dlaczego? - pytał dalej Juncker.

- Tymi osobami Europejczycy muszą się zająć. Musimy ich przyjąć z otwartymi ramionami. Musimy dać się temu porwać, działać ramię w ramię. Mówimy o istotach ludzkich, a nie liczbach - wytłumaczył i dodał: - Gdy mówimy o istotach ludzkich, kwestie religii czy wyznawanej przez nas lub przez nich filozofii nie mają żadnego znacznie - podkreślił.

Donald Tusk, szef Rady Europejskiej ostrzegł, że fala imigracji "nie jest jednorazowym incydentem", co oznacza, że z tym problemem UE będzie musiała się mierzyć przez wiele lat.

Jak zaznaczyli szefowie rządów, sprawą priorytetową jest „skoncentrowanie się Unii Europejskiej na konstruktywnym dialogu prowadzącym do efektywnego wspólnego działania i unikanie wzajemnych oskarżeń”.

Z planów KE wynika, że relokacja obejmie w ciągu dwóch lat 66 400 uchodźców, którzy są w Grecji, 54 tysięcy z Węgier oraz 39 600 z Włoch.

Nieoficjalne wyliczenia przewidują, że najwięcej uchodźców miałyby przejąć Niemcy - w sumie ponad 40 tysięcy. Do Francji może trafić ponad 30 tysięcy, a ponad 19 tysięcy przypadnie na Hiszpanię.

Czwarta co do wielkości jest kwota wstępnie wyliczona dla Polski: 11 946 uchodźców (w tym 2659 w ramach pierwszego programu relokacji oraz 9287 w ramach nowego programu).

Planem KE mają zająć się 14 września ministrowie spraw wewnętrznych państw Unii.

KZ/Tvn24.pl/tvp.info