Na swoim profilu na Twitterze Jürgen Roth publikuje tekst: "Od 8 kwietnia nowa książka „Zamknięte akta S.” w sprzedaży. Wojna Putina na Ukrainie trzyma świat w napięciu. Jednak już przed pięcioma laty pojawiły się zwiastuny rosyjskiej polityki agresji. 10 kwietnia 2010 roku spadł w rosyjskim mieście Smoleńsk samolot wojskowy, zabijając 96 osób znajdujących się na pokładzie". Dodaje również, że wśród pasażerów „była polska elita państwowa, w tym prezydent Lech Kaczyński i wysocy rangą generałowie NATO”: "Czy to był tragiczny wypadek, czy też zamach – jak utrzymują nie tylko źródła w BND(Bundesnachrichtendienst)? Jürgen Roth po raz pierwszy prezentuje prawdziwe tło katastrofy polskiej maszyny z prezydentem na pokładzie, a jednocześnie bada bardzo aktualną kwestię, co łączy katastrofę w Smoleńsku, zestrzelenie samolotu MH-17 z konfliktem na Ukrainie".

Słowa niemieckiego dziennikarza komentuje Cezary Gmyz, który pisze:  "Grubo. Jürgen Roth utrzymuje, że źródła w BND twierdzą, że w Smoleńsku doszło do zamachu. Co na to reżimowe media?".

No właśnie, co na to polskie media wspierające obowiązująca prorządową tezę o przyczynach katastrofy smoleńskiej?

mm/wPolityce.pl