Mowa o znanym reżyserze, który od wielu już lat ucieka przed sprawiedliwym wyrokiem za ewidentny czyn pedofilski. A polscy wojownicy z pedofilią, którzy – zastrzegam słusznie – domagali się surowych kar dla byłego arcybiskupa Wesołowskiego – w tym przypadku jakoś nabierają wody w usta. I choć Roman Polański regularnie bywa w Polsce (ostatnio miał sobie tu nawet kupić apartament), to jakoś nikt nie namawia polskiej policji, by ta zatrzymała pedofila i wydała go Stanom Zjednoczonym, przed sądami których od wielu już lat reżyser-pedofil się ukrywa.

To byłby doskonały dowód na to, że lewica i liberałowie wcale nie walczą z Kościołem za pomocą pałki pedofilii, ale rzeczywiście zależy im na tym, żeby pedofile przestali grasować, i żeby dość paskudni zboczeńcy ponieśli karę. Tyle, że jakoś nie słyszałem, żeby dziennikarze, publicyści domagali się takich decyzji, nie słychać wielkich apeli o to, by zatrzymać przestępcę i umożliwić jego proces. A przecież to taki sam pedofil jak arcybiskup i chyba nie ma powodów, by go bronić i by on także nie poniósł odpowiedzialności. No chyba, że lewack-liberalnym wojownikom z pedofilią przeszkadza ona tylko w Kościele, ale gdy oddaje się jej reżyser, to wówczas nie jest ona problemem?

Tomasz P. Terlikowski