Przestawiamy fragment artykułu Wiesława Chełminiaka "Czas kawalerów":

 

"Dewiza joannitów: Tuitio fidei et obsequium pauperum (obrona wiary oraz służba ubogim) sprawdzała się w średniowieczu. Sprawdza się i dziś, gdy w modzie jest przepraszać za krucjaty, a obecność krzyża w życiu publicznym stała się dla niektórych kamieniem obrazy.



Zakon, który nie wstydzi się swojej historii i wciąż pozostaje wierny ideałom z czasów błogosławionego Gerarda Tonque, w XXI wieku przeżywa renesans popularności. Także u nas, choć akurat polski rozdział joannickich dziejów nie prezentuje się zbyt imponująco.



Kawalerami maltańskimi byli ludzie wybitni: kanclerz koronny Jerzy Ossoliński, biskup i poeta Ignacy Krasicki, książę Józef Poniatowski, autor poloneza „Pożegnanie ojczyzny" – Michał Kleofas Ogiński, generał Władysław Anders czy prymas Stefan Wyszyński. Ale zdarzały się i zgniłe jabłka. Godność pierwszego i zarazem ostatniego przeora szpitalników Rzeczypospolitej szlacheckiej piastował osławiony jurgieltnik i malwersant Adam Poniński. Już w czasach II RP z zakonu wyleciał z hukiem Michał Radziwiłł, oficjalnie za niepłacenie składek, faktycznie za hulaszczy tryb życia.



W 1931 roku szeregi joannitów zasilił pułkownik Józef Beck. Życzliwi donieśli jednak rezydującemu w Rzymie wielkiemu mistrzowi, że ulubieniec Marszałka w celu uzyskania rozwodu zmienił wyznanie i stał się ewangelikiem. Wybuchł skandal, pułkownik musiał się rozstać z orderem Wielkiego Krzyża Magistralnego, a tym samym z członkostwem zakonu. Okazja do zemsty nadarzyła się szybko. Zostawszy szefem polskiej dyplomacji, Beck nie pozwolił na powstanie w Warszawie oficjalnego przedstawicielstwa szpitalników.

 

Całość: Czas kawalerów

 

JW/Rp.pl