Fronda.pl: Gdzie leżą granice opozycji w kreowaniu problemów i oskarżaniu o nie rządzących? Mieliśmy sprawę Trybunału, teraz poszło o „zamach” na wolne media. Granice w ogóle istnieją?

Joanna Lichocka, posłanka PiS: Myślę, że powoli te granice wyznacza komiczność. To już chyba bardziej jest postrzegane przez Polaków jako sytuacja satyryczna niż poważna. Tak przynajmniej wynika z moich rozmów z ludźmi. Co do mediów, to podjęto rozmowy z dziennikarzami i wycofano się z tych ograniczeń jakie miały obowiązywać od 1 stycznia dla pracy dziennikarzy w Sejmie. Proponowane zmiany wynikały z potrzeby uporządkowania pracy mediów, bo w tej chwili to pod tym względem najbardziej wolnościowy parlament w Europie. Nie ma jednak powodu, by okupować salę plenarną. Posłowie opozycji nieco się gubią. Raz mówią, że nie mogli wejść na salę kolumnową i nie mogli głosować. Potem publikują stenogramy, z których wynika, że owszem, byli na tej sali i się awanturowali. Innym razem twierdzą, że posłowie podpisywali listę obecności wieczorem, po zakończeniu posiedzenia sejmu i po wyjściu z sali kolumnowej, dodając, iż było to złamanie prawa. Teraz z kolei okupują salę plenarną, twierdząc, że posiedzenie się nie zakończyło.

Opozycja zagoniła się w kozi róg. Jestem bardzo ciekawa, co wymyślą następnego. W obliczu rzeczywistych dramatów, choćby wobec tego, co słyszymy z Berlina, gdzie Polak był pierwszą ofiarą zamachu, to poczynania opozycji są jakimś totalnym surrealizmem. Myślę więc, że granicą tych poczynań będzie śmiech – śmiech Polaków.

Czy PO i Nowoczesna słynące ze swego zatroskania o nasz los w UE zachowują się po „europejsku” używając metod znanych w Polsce jedynie z wystąpień Samoobrony prawie 15 lat temu?

Myślę, że Samoobrona zachowywała się znacznie bardziej powściągliwie. Oni nie mieli jednak takiego tupetu w łamaniu prawa. Nie mieli też tupetu w stosowaniu bezpośredniej przemocy. Proszę obejrzeć materiały, za pomocą których nagrano poturbowanie Marka Suskiego na korytarzu sejmowym. Gdy się to zobaczy, widać, że posłowie PO i Nowoczesnej przyszli pod gabinet marszałka Terleckiego, żeby blokować możliwość wyjścia z tego gabinetu posłom PiS-u, w tym Jarosławowi Kaczyńskiemu. Jak chwalił się sam poseł Olszewski: „wystarczyło wykręcić rękę i buch na ziemię”. Platforma przekroczyła granice łamania zasad daleko bardziej niż Samoobrona. Mamy do czynienia z próbą zastosowania bezpośredniej przemocy. Zresztą Bronisław Komorowski, który ogłosił, że czuł satysfakcję z tego jak tłuszcza atakowała panią poseł Krystynę Pawłowicz, daje sygnał, że taką przemoc pochwala. Mamy więc pytanie, czy jest to kolejna z serii wypowiedzi Komorowskiego, pokazującej, że jest on intelektualnie niesprawny do reprezentowania funkcji publicznych? Czy jest to świadome podżeganie do przemocy? Przyznam szczerze, że są to wypowiedzi niebywałe i powinny dyskwalifikować takich ludzi z życia publicznego.

Czy niechętne rządowi media mają również swój udział w podsycaniu tego najnowszego konfliktu?

Bardzo często w sposób ostry wypowiadam się na temat mediów kibicujących PO, Nowoczesnej i KOD-owi. Mówiłam np. o bezpośrednim zaangażowaniu się p. Jarosława Kurskiego, redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” w struktury KOD-u. Te sprawy są znane. Wobec jednak napiętej sytuacji między rządem a dziennikarzami, nie chciałabym wypowiadać żadnych krytycznych uwag na temat mediów. To nie jest ten czas. Obecnie musimy znaleźć porozumienie w regulacjach związanych z pracą korespondentów. Trzeba znaleźć mądre rozwiązanie, które nie będzie dziennikarzom ograniczało możliwości w zdobywaniu informacji, a jednocześnie będzie pewnym uporządkowaniem i pewnym ucywilizowaniem możliwości wstępu dziennikarzy, bardzo różnych redakcji. To trzeba uporządkować i doświadczeni korespondenci parlamentarni doskonale wiedzą, że na przestrzeni lat również ich praca w Sejmie zmieniła się na niekorzyść. Mam nadzieję, że marszałek Karczewski, który podjął się tej misji, będzie umiał ją mądrze i spokojnie przeprowadzić.

Dziękujemy za rozmowę.