Tomasz Wandas, Fronda.pl: Jak ocenia Pani spotkanie prezesa PiS pana Jarosława Kaczyńskiego z Lechem Wałęsą w sądzie? Kto grał pierwsze skrzypce? Komu wyszło ono lepiej?

Joanna Gwiazda, działaczka opozycji demokratycznej w PRL, dama Krzyża Wielkiego Orderu Odrodzenia Polski: Główną gwiazdą tego dnia był oczywiście Lech Wałęsa, to na przede wszystkim na nim skupiła się uwaga widzów. Natomiast jesteśmy już przyzwyczajeni do jego zachowania, oskarżeń, braku odpowiedzialności za wypowiadane słowo. Niezwykle ciekawe było, że młoda pani sędzia, która ze względu na swój wiek nie mogła być stalinowskim sędzią, zdecydowała się odwrócić role i to osobę pokrzywdzoną - Jarosława Kaczyńskiego - postawiła w roli oskarżonego.

Nie musi być to „wiekowa” sędzina, wystarczy, że została „wychowana” w duchu sędziów stalinowskich. Czy się mylę?

Sędziowie komunistyczni bardzo łatwo przeszli z PRLu do III RP - podejrzewam, że warunkiem Okrągłego Stołu był brak zgody na przeprowadzenie lustracji sędziów, stąd efekt mamy taki, jaki mamy. Bardzo trudno będzie w tej chwili odkręcić tę sprawę. Przyznam szczerze, że dziwię się, iż PiS nie oparł reformy sądownictwa na skutecznych rozwiązaniach prawnych.

Czy dobrze, że proces był transmitowany w TVP Info?

Bardzo dobrze się stało, że opinia publiczna mogła zobaczyć, jak wygląda dziś praca sądu - niewątpliwie czwartkowy proces był seansem nienawiści, pogardy w stosunku do Jarosława Kaczyńskiego.

Kaczyński i Wałęsa werbalnie ,,starli się'' na sądowym korytarzu. Co wyniknie politycznie z tego spotkania Kaczyńskiego i Wałęsy?

Niewiele mamy sposobów by „ukarać” Wałęsę za to co robił i nadal robi. Pozostają nam tylko gesty, słowa. Natomiast bezczelnością było, że podczas rozprawy, to Kaczyński był bez przerwy oskarżany. Prezes PiS zachowywał się spokojnie, rozważnie - pośniedziałabym, że najlepiej jak było to tylko możliwe w tej sytuacji. Nie ma nic dziwnego w tym, że wyśmiał Wałęsę, gdy zobaczył go tak ubranego przed rozprawą - Wałęsa nieprawdopodobnie pajacuje.

Jak Pani zdaniem zakończy się ta sprawa, czy przy takich sądach, przy takiej prowadzącej rozprawę, możemy liczyć na sprawiedliwy wyrok?

Nie sądzę. Niestety to co widzimy w tym przypadku jest mało dydaktyczną lekcją dla społeczeństwa, bo wydaje się, że jeśli ktoś przekroczy granicę, to każdy z nas powinien mieć prawo bronienia swojego dobrego imienia. Sąd choćby nie wiadomo jak był stronniczy, to nie może zaprzeczyć oczywistym faktom. Jeśli Wałęsa twierdzi, że Jarosław Kaczyński rozmawiał telefonicznie z Lechem i kazał mu lądować bez względu na warunki pogodowe, to jest to absolutne, ordynarne kłamstwo. Po pierwsze, nawet jeśli nakazałby cokolwiek prezydentowi, to przecież nie on prowadzi samolot i niczego nie może nakazać pilotowi.

Jarosław Kaczyński jako człowiek niewinny został postawiony w bardzo trudnej sytuacji, miał udowodnić, że nie jest wielbłądem.

Dziękuję za rozmowę.