Joanna Jaszczuk, Fronda.pl:Pojawiają się opinie, że wydarzeniami w Sejmie z zeszłego piątku i inspirowaniem tego, co działo się później w nocy pod Sejmem, opozycja chciała doprowadzić do drugiej „Nocnej zmiany”. Taką opinię wyraził szef MSWiA, podobnie wypowiadał się premier Jan Olszewski

Joanna Duda-Gwiazda, działaczka opozycji czasów PRL: Tak, choć mam jedno zastrzeżenie do stanowiska pana premiera Olszewskiego, który uważa, że błędem było zwoływanie Klubów „Gazety Polskiej” na niedzielną demonstrację w obronie rządu. W ocenie premiera Olszewskiego mogło to zaostrzyć konflikt. Wydaje mi się, że gdyby tego nie zrobiono, to zarówno na zewnątrz, jak i do kraju poszedłby tylko jeden przekaz, że jedna grupa jest niezadowolona. Warto jednak zauważyć, co podkreślił dziś pan przewodniczący NSZZ „Solidarność”, pan Piotr Duda, to działania opozycji są po prostu awanturami. Mają one na celu doprowadzić do destabilizacji państwa i zmęczenia społeczeństwa, czyli sytuacji, która miała miejsce za „pierwszego PiS-u”. Wówczas bowiem ludzie zmęczeni ciągłymi atakami i chaosem, przynajmniej medialnym, stwierdzili: „No trudno, żeby było tylko spokojnie”. Poza tym przekaz idzie również na zewnątrz, na cały świat. Są nagrania, z których ma wynikać, że jakiś człowiek upadł, że pewnie został pobity przez policję, choć przecież była to ustawka. Potrzebny jest więc przekaz, że to nieprawda i że nie są to znaczące grupy społeczne. Pan Piotr Duda powiedział, że możemy wyprowadzić na ulice również bardzo wielu związkowców. W mojej ocenie wczorajsza manifestacja poparcia dla rządów PiS-u pod Pałacem Prezydenckim była jak najbardziej właściwym działaniem.

Niepokojącym jest jednak, że został wyłączony sygnał dla Telewizji Publicznej. Nie jest to rzecz normalna i trudno powiedzieć, co tu się działo. Mam nadzieję, że wykryją to wszystko służby specjalne polskiego państwa i kiedyś dowiemy się, co tu się szykowało. Przyjazd pana Tuska do Wrocławia z wyraźną pochwałą dla tych akcji KOD-u również był znamienny. Odnoszę wrażenie, że szykowało się „coś większego”, trudno powiedzieć, co, jednak nie udało się.

A propos przekazu idącego w świat, poseł Stefan Niesiołowski tuż po piątkowych wydarzeniach udzielił wywiadu dla prorosyjskiego portalu Sputnik News. Polityk sugeruje, że Jarosław Kaczyński może użyć siły, strzelać do ludzi, a jeśli nie sam prezes PiS, mogą tego chcieć Mariusz Kamiński czy Antoni Macierewicz

Jest to dla mnie niepojęte, ponieważ wówczas poseł Niesiołowski zdemaskowałby się jako jawny zdrajca, ponieważ- po pierwsze- wszystko, co mówi, jest nieprawdą, ponieważ są to wyssane z palca opinie i prognozy, a skoro udzielił tej wypowiedzi prorosyjskiemu portalowi, to jawne podpisanie się pod zdradą.

Z kolei w Krakowie grupa działaczy KOD, podpuszczona prawdopodobnie przez prof. Jana Hartmana, chciała zakłócić Jarosławowi Kaczyńskiemu odwiedziny grobu Ś.P. Pary prezydenckiej

Zdołaliśmy już poznać bardzo różne poglądy prof. Hartmana, który zresztą jest chyba pewnego rodzaju ojcem chrzestnym KOD. KOD próbuje naśladować niektóre sposoby stosowane przez opozycję w różnych sytuacjach w przeszłości, np. kładzenie się na ziemi, aby nie pozwolić politykom przejechać. Z tą różnicą, że gdy w czasach stanu wojennego strona opozycyjna, solidarnościowa, próbowała stosować takie metody, to milicja ściągała z ulicy, pałowała, zakuwała w kajdanki i zabierała na komendę.

Obecny rząd natomiast zachowuje godny podziwu umiar w radzeniu sobie z tego rodzaju demonstracjami. To jest szczególna sytuacja, kiedy demonstranci biją policjantów. Z tego, co widziałam w telewizji, to funkcjonariusze delikatnie ściągali kładących się na ulicy demonstrantów z drogi, a demonstranci rzucali się na nich. Z jednej strony to śmieszne, z drugiej strony wyraźnie widać, że protestujący starali się sprowokować policję do brutalnej reakcji.

Były również krzyki przeciwko rozdzielaniu demonstracji. A ja uważam, że dopóki nie wszystkie urzędy miast są w stanie porozumieć się z organizatorami demonstracji i w taki sposób uzgodnić trasy, terminy, miejsce i czas, aby nie doszło do jakichś kolizji, jest to konieczne. W obowiązku urzędu miasta leży to, by nie doprowadzić do kolizji różnych demonstracji, jednak nie we wszystkich miastach możemy na to liczyć. Tu, w Gdańsku, zarządzanym przez prezydenta z Platformy Obywatelskiej było kiedyś 15 różnych demonstracji. W takich sytuacjach nieuchronnie dochodzi do awantur. W tej sytuacji ustawa, która mówi, że między demonstracjami musi być przerwa, jest w mojej ocenie słuszna. Ale zaczyna się awantura, że PiS ogranicza demonstracje... Zapewne każdy pretekst do awantury jest dobry.

Czy myśli Pani, że tego rodzaju sytuacje mogą się powtórzyć? Jak w takiej sytuacji może zachować się rząd? Czy opozycji zależy na radykalnych, agresywnych działaniach ze strony rządu i służb, by potwierdzić tezy o łamaniu demokracji?

Trudno przewidzieć zamiary KOD czy szerzej mówiąc, wszystkich totalitarnych przeciwników demokratycznego rządu. Myślę jednak, że coś im się nie udało. Próbowali coś większego i im to nie wyszło. A teraz być może będą próbowali utrzymywać stan napięcia, zatarg z Jarosławem Kaczyńskim, może problem z marszałkiem Kuchcińskim, np. chęć usunięcia go ze stanowiska, i w tym celu będą jątrzyć. Mnie osobiście niepokoi jedno. Wśród osób, które atakowały posłów wychodzących z Sejmu czy rzucały się na samochód pani premier, zauważyłam ludzi- co jest już chyba potwierdzone- którzy przyjechali z Niemiec. Podobną sytuację mieliśmy kilka lat temu na Marszu Niepodległości, gdzie również przyjechali ludzie z tzw. Antify. To jest groźne. Jeśli coś takiego miałoby miejsce, bardzo możliwe, że będą się starali jątrzyć dalej i robić awantury, może nawet w święta. Cała nadzieja w tym, że wreszcie mamy, choć może nie idealne, to już propaństwowe służby. Mam duże zaufanie do pana Mariusza Kamińskiego, podobnie do służb, na które wpływ ma minister Antoni Macierewicz i mam nadzieję, że nie dopuszczą do eskalacji konfliktu. Zbliża się okres świąteczny. W tym czasie Polacy zajmują się przygotowaniami do świąt, Wigilią, Pasterką, a nie polityką. Nie chciałabym wywołać wilka z lasu, ale próby zakłócenia tego nastroju, np. napaści na Kościoły, mogłyby zakończyć się dramatycznie. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Z mężem jedziemy na Boże Narodzenie do Nowego Sącza, tam idziemy na pasterkę do Kościoła św. Małgorzaty. Zbierają się górale z całej okolicy, a ich śpiewanie kolęd pamiętam przez cały rok i marzę o tym, by jak najszybciej przyszło Boże Narodzenie, żeby znów tam pojechać. Wyobrażam sobie, co by było, gdyby pojawili się tam jacyś napastnicy czy prowokatorzy próbujący zakłócić tę Pasterkę. Jednak to wszystko to tylko rozważania, domniemywania.

W Polsce nie ma na szczęście możliwości, by wojsko lub policja poparły jakikolwiek awanturniczy pucz. Musiałoby to być oparte na jakiejś agresji z zewnątrz, jednak nie widzę w tym momencie, może z wyjątkiem Rosji Putina, takich sił, które mogłyby zorganizować takie zbrojne poparcie.

Bardzo dziękuję za rozmowę.