Stosunek rządu PiS do Marszu Niepodległości jest jasny i zrozumiały. Prawo i Sprawiedliwość nigdy oficjalnie nie firmowało czy nie wspierało tej inicjatywy. Tegoroczny MN miał być jednak wyjątkowy, bo i rocznicę mamy przecież szczególną. 

Dziś już wiemy, że nie będzie raczej wspólnych obchodów/wspólnego marszu. W wydarzeniu organizowanym co roku w Święto Niepodległości przez środowiska narodowe nie weźmie udziału ani prezydent Andrzej Duda, ani przedstawiciele rządu. Rzeczniczka PiS i wicemarszałek Sejmu, Beata Mazurek wyjaśniła, dlaczego tak się stanie. 

"Chcieliśmy, aby był to marsz ponad podziałami politycznymi, bez partyjnych oznaczeń. Chcieliśmy, by nas wszystkich łączyły wyłącznie biało-czerwone barwy, na co niestety nie zgodzili się organizatorzy"- napisała polityk na Twitterze. 

Dla opozycji totalnej, rzecz jasna,"i tak źle, i tak niedobrze", prezydenta i rząd atakują również sympatycy Ruchu Narodowego. Przykre jest jednak to, że zarówno opozycja, jak i szeroko rozumiana prawica "niePiSowska", nie umieją przynajmniej raz, chociaż w tym roku, odrzucić na bok podziałów politycznych, zrezygnować czy to z niechęci do rządu, czy z transparentów mogących budzić kontrowersje.

Jeżeli zaś chodzi o decyzję polityków PiS oraz prezydenta, trudno się dziwić. Prowokacji czy też głupich, szkodliwych, rasistowskich transparentów być może na Marszu nie zabraknie. Czy chcemy afery na cały świat, gdy na tle takiego transparentu "przypadkowo" zostanie sfotografowany prezydent czy premier?

yenn/Twitter, Fronda.pl