Wielkie nieporozumienie panuje wokół rzekomych gróźb amerykańskich pod adresem Polski. Wszystko zaczęło się od artykułu na portalu Onet.pl. Zawarte w nim informacje zinterpretowano tak, jakby Amerykanie grozili Warszawie generalnym zawieszeniem współpracy, o czym wcale tam nie pisano. Pisano za to o zamrożeniu ewentualnych spotkań na najwyższym szczeblu.

Głos zabrał wreszcie Departament Stanu USA. Choć na prawicy przyjęto ten komunikat entuzjastycznie, nie ma po temu najmniejszej przyczyny. Jak słusznie zauważają między innymi były wiceszef MSZ Grzegorz Kostrzewa-Zorbas oraz były dyplomata Witold Jurasz, rzecznik Departamentu Stanu USA bynajmniej NIE ZDEMENTOWAŁA informacji o zamrożeniu stosunków na najwyższym szczeblu.

,,Oświadczenie departmentu stanu i notatka polskiego MSZ nie są sprzeczne. Na konferencji medialnej rzecznik departamentu stanu przemilczała konkretne pytanie, czy możliwe jest spotkanie prezydentów USA i Polski'' - ocenił na Twitterze dr Kostrzewa-Zorbas, w dziedzinie polityki amerykańskiej ceniony ekspert.

Także Jurasz napisał o sprawie w bardzo pesymistycznym tonie.

,,Pusty śmiech ogarnia mnie, gdy czytam komentarze do wypowiedzi rzeczniczki Departamentu Stanu. Oto prawicowi komentatorzy mówią, że wszystko jest OK (albo, jeśli ktoś woli "Polacy nic się nie stało"). W rzeczywistości jeśli rzeczniczka Dep. Stanu na pytania o zamrożenie kontaktów na najwyższym szczeblu odpowiada, że nic takiego nie ma miejsca i prowadzony jest dialog z udziałem ambasadora to w języku dyplomacji oznacza to, że kontakty na najwyższym szczeblu zostały zamrożone. Gdy zaś mówi się, że nic jej nie wiadomo o tym, by "obecnie rozmawiano o jakichś spotkaniach lub by takie były zaplanowane" (a wiadomo, że były zaplanowane) to potwierdza, że zostały odwołane. Tyle i tylko tyle'' - stwierdził na Facebooku.

I trudno się z tym nie zgodzić. ,,Nic mi nie wiadomo na temat jakiegokolwiek spotkania prezydenta Stanów Zjednoczonych z prezydentem Polski. Nic jeszcze nie ogłoszono w sprawie spotkania NATO w lipcu. Wiele może się zdarzyć do tego czasu, ale nie wycofamy się z naszych zobowiązań wobec Polski pod względem bezpieczeństwa. Podkreślę jeszcze raz: mamy zastrzeżenie wobec tej ustawy i wyraziliśmy już to wielokrotnie '' - powiedziała dosłownie Heather Nauert.

Dopytywana później przez jednego z dziennikarzy, czy choćby polski szef MSZ jest mile widziany w USA (ang. welcomed), podkreśliła, że ,,nie ma żadnych planów''.

Jak jasno z tego wynika, kwestii zamrożenia kontaktów na najwyższym szczeblu rzeczywiście po prostu nie poruszyła.

mod