Przystanek Woodstock to festiwal gdzie nie liczy się już muzyka, ale ideologia. Młodzi ciągnący na Woodstock Owsiaka chcą po prostu przez kilka dni zaszaleć, wypić hektolitry piwa, wódy czy taniego wina, zapalić skręty etc. Muzyka to już tylko tło, liczy się flower power i sex. 

Wczoraj 41-letni uczestnik zabawy zmarł, prawdopodobnie z przepicia. Obecna pogoda na pewno nie sprzyja spożywaniu trunków wysokoprocentowych, ale co tam, dla organizatora Woodstock liczy się co innego. Jak informuje TVP z Gorzowa Wlkp. do tej pory na terenie Przystanku Woodstock odnotowano ponad 1,5 tys. interwencji medycznych. Jedna, jak widać nie przyniosła ratunku.

Ciekawi mnie ile ludzi musi zginąć, by Owsiak zrozumiał, że jego przystanek demoralizuje, nie uczy, wręcz przeciwnie, indoktrynuje młodych ludzi. Świadczy o tym dobór gości, jakich zaprosił Owsiak na Przystanek: Czubaszek, Hollande czy pseudoksiądz Lemański. To wszystko postacie stanowiące zagrożenie dla zdrowego rozsądku, nie mówiąc już o moralności. 

Ja kiedyś też byłem na Przystanku Woodstock, na pierwszym. I był to festiwal gdzie liczyła się muzyka, przyjeżdżało się wysłuchać ulubionej kapeli. Dziś młodzi ciągną tam tylko po to, by posmakować czegoś innego. I to jest największa tragedia, która może kończyć się tak jak w przypadku tego, już nie młodego człowieka.

Philo