Magdalena Merta, wdowa po Tomaszu Mercie, który zginął w katastrofie smoleńskiej, stwierdziła w wywiadzie dla RMF FM, że nie zaakceptuje oporu tych, którzy wzbraniają się przed ekshumacją ciał ofiar katastrofy.
Jak stwierdziła Merta, w wielu przypadkach mogło dojść do błędów w identyfikacji zwłok, a tym samym należy zrobić wszystko, by ciała spoczywały w tych grobach, w których powinny.
Jak tłumaczyła Merta:
"Zachodzi bardzo poważne domniemanie, że wdowa po oficerze BOR-u niekoniecznie chroni w tym swoim grobie akurat swojego męża. Bardzo możliwe, że chroni mojego. A do tego nie ma prawa".
Dodała, że ekshumacja ciała jej męża odbędzie się jeszcze w tym roku:
"Sama składałam przed laty, jak tylko przyszły do Polski dokumenty rosyjskie, wniosek o to, żeby potwierdzić tożsamość mojego męża. Wówczas nie było ku temu właściwego klimatu politycznego. Dzisiaj mam szansę dowiedzieć, kogo tak naprawdę pochowałam i godnie pochować mojego męża".
Jak dodawała:
"Przez długie lata mieliśmy poczucie, że oni mają tylko nas. Że tylko my - rodziny - upominamy się o prawdę, o ich godność. I nie można było tej misji nie wypełnić, nie było łatwo. Ale dziś, mam wrażenie, jesteśmy bliżej tego, o co walczyliśmy".
emde/tvn24.pl