Jerzy Targalski na łamach portalu niezależna.pl ocenił, że ewentualna neutralizacja Ukrainy będzie oznaczać de facto koniec Polski. Neutralizację rozumie tu jako „ograniczenie przez obce mocarstwo swobody polityki zagranicznej innego państwa w zamian za brak interwencji w politykę wewnętrzną”.

Targalski ocenia, że Rosja dąży do odcięcia Europy od źródeł energii z Azji Środkowej. Chce osiągnąć status dominującego źródła surowców UE, a więc uzależnić ją od siebie.

Jeżeli Moskwa zrealizuje swój scenariusz, powstanie oś Chiny-Rosja-Niemcy. To niedopuszczalne dla Stanów Zjednoczonych. USA potrzebują Ukrainy, która ma dostęp do Morza Czarnego. Pozwoli to Stanom na zwiększenie wpływu w państwach otaczających Chiny.

Targalski wskazuje też, że Ukraina nie zachowa tego, co ma dzisiaj, jeżeli nie stawi Rosji oporu. „Niepodległość zaś jest cenniejsza od Krymu i muzealnej floty, a nawet Poroszenko z Tymoszenko są lepsi od Janukowycza” – stwierdza. Ukraina musi skorzystać z tego, że jej interesy pokrywają się częściowo z interesami USA.

Polska powinna popierać politykę sprzeciwu wobec Rosji. Wymagają tego, jak sądzi Targalski, realia geopolityczne naszego regionu. Zachód musi zostać postawiony wobec faktów dokonanych, co zmusi go do bardziej zdecydowanej reakcji. „Dopuszczenie do neutralizacji Ukrainy będzie realizacją jednego z rosyjskich celów. Będzie oznaczało całkowitą przegraną Polski, a dla Putina stanowić będzie jedynie zachętę, by taki sam status nadano innym krajom regionu Europy Środkowo-Wschodniej” – pisze Targalski. Polska musi się wyzwolić spod wpływów Rosji, jej agentury oraz prorosyjskich lob bies, wskazuje publicysta.

Obecną sytuację Warszawa musi wykorzystać. Doszło do ostrego konfliktu między Zachodem a Rosją i jest to dla nas szansa po słynnym „resecie” Baracka Obamy. „Paraliż Niemiec Polska i Ukraina powinny wykorzystać do zacieśnienia stosunków z USA i zdystansowania się wobec Berlina” – pisze Targalski. W przeciwnym wypadku, jak chcą niektórzy zwolennicy tzw. realizmu politycznego, będziemy działać na korzyść Rosji. To zaś oznacza krok do jej hegemonii w regionie.

pac/niezalezna.pl