Luiza Dołęgowska, Fronda.pl:  Dowiadujemy się z mediów, że  postulaty prezydenta - elekta Donalda Trumpa nie brzmią już tak ostro, jak przed wyborami. Mur na granicy z Meksykiem ma być wybudowany, ale gdzieniegdzie będzie to tylko płot z siatki;  Barackowi  Obamie wybaczył obraźliwe słowa na swój temat,  nie wiadomo, czy zbada aferę e-mailową Hillary Clinton. Czy teraz weryfikuje swoje obietnice i groźby wyborcze i jak zamierza rządzić Ameryką?

Jerzy Targalski: Muru na całej granicy nie da się tam wybudować, to bez sensu, bo byłaby to ogromna inwestycja, a jeśli chodzi o siatki - to one i tak tam już są. Co będzie robił - zobaczymy,  trzeba spokojnie czekać i obserwować. Dopóki nie mianuje swoich ludzi, nie będziemy wiedzieli jaka będzie jego polityka . On sam nie będzie wiedział jaka ona będzie, dopóki nie dowie się wszystkich szczegółów, spraw tajnych, porozumień i tak dalej. Musi wszystko przekonferować z szefami, ze Sztabem Generalnym i wtedy dopiero będzie wiedział, jakie decyzje należy podjąć, a jakich nie. Na razie nie ma co roztrząsać, co by było gdyby, bo to jest mniemanologia stosowana i trzeba spokojnie poczekać.

Póki co mamy dwie nominacje, które wskazują na to, że będzie ściśle współpracować z Partią Republikańską. To świadczy o nim dobrze, bo oznacza że Trump rozumie, że nie może być przeciwko wszystkim. Poza tym musi mieć poparcie Kongresu. W Kongresie Republikanie mają większość, dlatego chce mieć dobre kontakty z Partią Republikańską oraz z mediami o nastawieniu prorepublikańskim - o czym świadczy nominacja Stephena Baddona.

[Stephen Baddon, z konserwatywnego portalu Breitbart News Network, będzie głównym strategiem i czołowym doradcą D. Trumpa -red].

Na razie wszystko to są domysły i trzeba spokojnie czekać. Tu się nic nie będzie działo, dopóki nie będziemy znali jego nominacji. Gdy je poznamy, wtedy dopiero można powiedzieć, w którym kierunku Trump będzie zmierzał.

W polityce międzynarodowej na razie Rosja ,,ma nadzieję'', i popierała Trumpa. Jednak prawdopodobnie też Republikanie dokonywali przecieku do WikiLeaks. To co jest istotne - Rosja umocniła się w tej chwili w Bułgarii i w Mołdawii, czyli wzięła w kleszcze Rumunię, która jest tradycyjnie proamerykańska. To są wszystko konsekwencje poprzedniej polityki. Teraz Niemcy się oburzają, ale to Niemcy zahamowały integrację Mołdawii z Rumunią, żeby Putin był zadowolony, i to Angela Merkel kilka lat temu występowała jako gwarant tego, że Mołdawia się z Rumunią nie połączy.

Niemcy mają to, czego chcieli, więc dlaczego się oburzają? W Bułgarii zwyciężył w wyborach prezydenckich kandydat rosyjski, ale to też jest skutek tego, że poprzednio Niemcy w a Bułgarii prowadzili politykę kondominium i nie ma się czemu teraz dziwić - sytuacja się zmieniła, a oni się za późno zorientowali. Myśleli, że z Rosją można się podzielić wpływami. Otóż nie można, bo każdy taki podział ma charakter wybitnie tymczasowy. Rosja bierze wszystko, bo taka jest jej natura, więc teraz należy się spodziewać, że Putin będzie chciał przetestować Trumpa a Obamę jeszcze na zakończenie kopnąć w zadek ponownie, upodlić go i wytrzeć nim sobie buty, bo Obama na to zasługuje. Z punktu widzenia Trumpa, Obama nie ma już żadnego znaczenia, jest nikim.

F: Czy jako - bądź co bądź - wciąż prezydent, Barack Obama może podejmować jeszcze jakieś istotne dla polityki USA decyzje? U nas mimo wyboru nowego prezydenta Andrzeja Dudy,  prezydent Komorowski i rząd, reprezentujący inną opcję polityczną, wciąż podejmowali ważne decyzje mimo sugestii, żeby się od tego powstrzymać.

Jerzy Targalski: Barack Obama może jeszcze kogoś ułaskawić, ale naprawdę istotnych decyzji politycznych podjąć już nie może. U nas Platforma Obywatelska po wyborze Andrzeja Dudy na prezydenta podejmowała wciąż decyzje istotne, ale miała wtedy jeszcze większość w parlamencie, a w tym przypadku - w Kongresie - większość mają Republikanie. Kongres może zablokować prezydenta w każdej chwili, więc musi się on z Kongresem dogadywać. Jeśli Barack Obama wcześniej nie mianował sędziego,  teraz już tym bardziej go nie mianuje. Tam jest jeszcze kwestia kolejnych sędziów, więc jak dobrze pójdzie, to Republikanie będą mieli możliwość mianowania czterech sędziów Sądu Najwyższego, który odgrywa również dodatkowo rolę Trybunału Konstytucyjnego, tłumacząc to na nasze realia. Sąd Najwyższy ma więc podwójną rolę i jest to bardzo ważna instytucja.

F: Czy widzi pan analogię między Polską a USA w obsadzaniu stanowisk sędziowskich w Trybunale Konstytucyjnym w Polsce i taką próbą - ale nieskuteczną już - W USA?

Jerzy Targalski:  Oczywiście - lewica zawsze kombinuje, żeby raz zdobytej władzy nie oddać nigdy. W związku z tym stara się wykorzystać wszelkie instytucje związane np. z wymiarem sprawiedliwości do zablokowania zmian. W USA Obama chciał mianować sędziego Sądu Najwyższego, który miał wejść na miejsce zmarłego sędziego Antonina Scalii, ale nie udało się to dotychczas i mam nadzieję, że mu się to nie uda, bo jest za późno.

F: Czy to dobrze dla USA, że plan zmian lewicy po elekcji Trumpa jest już nierealny?

Jerzy Targalski: W systemie amerykańskim zwycięstwo Trumpa było większe, bo jednocześnie Republikanie zdobyli Kongres i Senat. Donald Trump dysponuje znacznie większymi możliwościami niż u nas dysponował wtedy wybrany prezydent. Poza tym nikt z polityków europejskich nie będzie wywierał na USA nacisku, Europa może sobie podskakiwać - ale wtedy Trump im pokaże, skąd im ,,nogi wyrastają''. Pouczanie go, że ma się uczyć  i dostosowywać do Europy, da oczywiście skutek odwrotny od - przez tych pederastów europejskich - pożądanego.  Spokojnie ich zaraz usadzi.

dziękuję za rozmowę