Są pewne prawidłowości funkcjonujące w mediach, do których się przyzwyczailiśmy i których nie kwestionujemy. Na to wskazują badania statystyczne, ale i doświadczenia dziennikarzy. Media wiedzą dobrze, co robią. Sprzedają czarne wieści, bo to one są najchętniej kupowane. Zdarzają się na szczęście wyjątki i media z nich korzystają. Szkoda, że tak rzadko.

Zamordowani małżonkowie, ciężko chore dzieci, powodzie, pożary, epidemie, trzęsienia ziemi. Im więcej krwi, Im więcej dramatu, , tym towar jest lepszy i najczęściej wędruje na pierwsze strony. Nie wszystko musi być prawdziwe. Można tworzyć albo modelować rzeczywistość, byleby ona była zła, zawierała zbrodnie, oszustwo, zdradę, rzeczy kompromitujące znane postaci życia publicznego. – Nie ma trupa, nie ma afery, nie ma o czym pisać – żalą się czasami dziennikarze. Od niedawna jednak pojawiają się też tendencje do informacji pozytywnych. W Stanach Zjednoczonych pojawiają się już tytuły nastawione na dobre wiadomości. U nas medium zamieszczające pozytywną informację wywołuje jeśli nie szok to zdziwienie.

Muszę przyznać, że po pierwsze byłem zdumiony, że największy tabloid w Polsce, codzienna gazeta Fakt sprzedaje historię, która brzmi jak bajka. Po wtóre, sam się wzruszyłem, czytając ją. Co najważniejsze, jako zagorzały krytyk Cristiano Ronaldo, niewątpliwie jednego z najlepszych piłkarzy w dziejach światowego futbolu, nie za jego grę, lecz za pewne gesty i kroki wobec przeciwników na boisku, po przeczytaniu tej historii, zmieniłem o nim radykalnie zdanie. Na jego korzyść. Zobaczyłem innego człowieka. Prawdziwego, a nie tylko zapatrzoną gwiazdę w siebie.

Historia ta opowiada o najważniejszej bodajże rzeczy, że media nie tylko są czwartą władzą, ale też mogą czynić dobro. Mogą sprawiać, że świat staje się radośniejszy, a ludzie lepsi. Ci, o których niewielu pomyślałoby, że stać ich na odruchy ciepła, sympatii, miłości, okazują się ludźmi szlachetnymi, z kruszcu najwyższej próby.

Serca zabiło mi mocniej, kiedy zobaczyłem serię zdjęć czternastoletniego Polaka, chłopca który jeszcze kilka miesięcy temu, po uderzeniu go przez auto podczas jazdy na rowerze, walczył o życie, a teraz był przyjmowany był w Madrycie jako gość Cristiano Ronaldo, jego agenta oraz prezesa Realu Madryt. Wielki piłkarz zareagował na list przesłany mu przez dziennikarza Faktu, opisujący niezwykły przypadek tego chłopca.

W czasie lektury gazety opisującej pobyt chłopca na stadionie Realu Madryt, przypomniały mi się słowa nieżyjącego już biskupa Jana Chrapka. Nawiasem mówiąc skierowane przed laty do środowiska dziennikarskiego w czasie Wielkanocnych rekolekcji. Biskup apelował wtedy, aby media ukazywały nie tylko zło, ale też drugą stronę życia, tę ważniejszą, dobrą. Warto o niej pamiętać.

Jerzy Jachowicz/Sdp.pl