Fronda.pl: Na posiedzenie komisji weryfikacyjnej nie stawiła się dziś Hanna Gronkiewicz-Waltz. To chyba żadne zaskoczenie?

Jerzy Jachowicz: Postępowanie prezydent Warszawy jest skandaliczne. To profesor prawa, wysoki funkcjonariusz partyjny i bardzo wysoko postawiony urzędnik, bo przecież prezydentura Warszawy z punktu widzenia społecznego to prawie ministerialne stanowisko. Jakimś dowodem na potwierdzenie tych słów jest m.in. kariera śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W związku z tym zadziwiająco cyniczne jest usprawiedliwianie nie stawienia się przed komisją, określeniem jej mianem „bolszewicka” czy „niekonstytucyjna”.

Co ta retoryka o „bolszewickiej komisji” mówi o samej prezydent Warszawy?

Według mnie oznacza to, że pani Hanna Gronkiewicz-Waltz zamienia się w Trybunał Konstytucyjny, określając czy coś jest konstytucyjne czy nie. Niby teraz jakby dla usprawiedliwienia swego działania, które podejmuje już od ponad miesiąca, mówiąc o „niekonstytucyjności” komisji, skierowała pytanie do Naczelnego Sądu Administracyjnego, czy rzeczywiście ta komisja jest konstytucyjna. To wszystko jest oczywiście budowaniem tylko fałszywych zasłon, które umożliwią jej unikanie poniesienia odpowiedzialności. To, że jej rola jako świadka byłaby niezwykle trudna przed komisją, jest oczywiste. Świadek przed komisją zeznaje pod rygorem kodeksu karnego. Tak więc, jeżeli okaże się, że świadek fałszywie wprowadza w błąd komisję, to ponosi za to normalną odpowiedzialność prawną, łącznie z możliwą karą więzienia. W każdym razie można powiedzieć, że Hanna Gronkiewicz-Waltz unika spotkania z komisją weryfikacyjną jak przysłowiowy diabeł święconej wody.

Dlaczego Hanna Gronkiewicz-Waltz tak mocno broni się przed stanięciem przed komisją?

W przypadku Hanny Gronkiewicz-Waltz chodzi o utratę jej prestiżu politycznego, a być może wręcz odpowiedzialności karnej, już nie za składanie fałszywych zeznań, a za konkretne kroki, które robiła, a których się do tej pory wypiera.
Podstawowy punkt obrony prezydent Warszawy, to opowieści o tym, że sprawy dotyczące reprywatyzacji działy się poza nią, a ona nie podejmowała decyzji. I tak jest bardzo wstrzemięźliwa, bo nie mówi, że dopiero po powstaniu komisji dowiedziała się o tym, że taki proceder jak reprywatyzacja, miał miejsce w Warszawie. Wszystko to jest poniżające, obrazujące degrengoladę i degenerację klasy politycznej, do której wiceprzewodnicząca Platformy Obywatelskiej należy.

Prezydent Warszawy daje zły przykład swoją postawą innym urzędnikom?

O tak, to niestety kolejny aspekt sprawy. Hanna Gronkiewicz-Waltz daje zły przykład innym urzędnikom mniejszej rangi, ale również mogących wnieść bardzo istotne fakty i informacje dla wiedzy komisji weryfikacyjnej.
Pierwsze zeznania, mające miejsce wczoraj i dziś wskazują na to, że prezydent Warszawy doskonale wiedziała czym są procesy reprywatyzacyjne. Być może nawet uczestniczyła w podejmowaniu decyzji, co brzmi groźnie dla Hanny Gronkiewicz-Waltz.

Czym to się zakończy?

Trudno powiedzieć. Wierzę, że do przesłuchania Hanny Gronkiewicz-Waltz dojdzie. Oczywiście, że ona może uchylać się od stawienia przed komisją i jakoś łagodnie znosić kary finansowe ze względu na niestawienie się. To jak na jej możliwości łatwe rzeczy do przełknięcia. Jeżeli dostanie grzywnę na początek powiedzmy 2 tys. zł, kolejna wyniesienie 5 tys. zł, a jeszcze następna 10 tys. zł, to akurat stać ją na to, by bez większego uszczerbku dla jej fortuny wodzić komisję przez kilka miesięcy.

To zwlekanie Hanna Gronkiewicz-Waltz chciałaby według Pana wykorzystać politycznie?

Ależ oczywiście. Hanna Gronkiewicz-Waltz czeka na to, że być może komisja w którymś momencie się zdenerwuje i zarządzi doprowadzenie jej na przesłuchanie pod przymusem. To by wyglądało tak, że zjawiają się funkcjonariusze, którzy pod jakimś przymusem prowadzą ją w eskorcie na komisję. Prezydent Warszawy mogłaby dzięki łatwemu dostępowi do mediów mainstreamowych poinformować już dwa dni wcześniej, aby wszystkie kamery relacjonowały jej drogę, którą ona chciałaby przedstawić jako drogę krzyżową. Wszystko po to, aby telewizje pokazywały jaki rzekomo terror panuje pod rządami PiS. Dlatego myślę, że komisja ma w pewnym sensie związane ręce, bo poza tą grzywną nie może za bardzo sięgnąć do innych narzędzi. Bierny opór Hanny Gronkiewicz-Waltz już określono jako postawę Mahatmy Gandhiego. Bierny opór w walce o wolność całego narodu…

Czy to nie jest kuriozalna postawa, która nie przekona jednak ludzi?

Z jednej strony oczywiście dla takich ludzi, jak ja, to kuriozalne, ale dla milionów zwolenników PO to postawa godna szacunku i pomników. Jeśli nawet dostrzegają przesadę z tym Gandhim, to jednak wskazują na bohaterską postawę Hanny Gronkiewicz-Waltz, która potrafi oprzeć się „despotycznym” wyrokom terroru kaczystowskiego.

Dziękuję za rozmowę.