Bardzo dobrze, że właśnie dzień po uroczystych obchodach 73. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego ruszył przed stołecznym sądem proces trójki aktywistów partii Zieloni z jej przewodniczącą Małgorzatą Tracz na czele (wszyscy zgodzili się na ujawnianie swoich danych), którym zarzucono znieważenie znaku Polski Walczącej chronionego prawnie od sierpnia 2014 roku.

            Nastąpiło ono podczas Marszu Godności w czerwcu ubiegłego roku, kiedy podsądni trzymali zielony transparent ze znakiem przerobionym w ten sposób, że na końcu kotwicy namalowane zostały symbole płci oraz napis „Nie-podległa”.

            W ustawie zapisano, że „Znak Polski Walczącej, będący symbolem walki polskiego narodu z niemieckim agresorem i okupantem podczas II wojny światowej, stanowi dobro ogólnonarodowe i podlega ochronie należnej historycznej spuściźnie Rzeczypospolitej Polskiej”, a otaczanie go „czcią i szacunkiem” jest prawem i obowiązkiem każdego obywatela.

            Za jego znieważenie grozi grzywna.

            Żadna, nawet najbardziej wzniosła motywacja nie usprawiedliwia wykorzystywania znaku, który na trwałe wpisał się do chlubnej tradycji Polski i nie wolno go przerabiać, malować na przedmiotach użytku publicznego, znieważać w jakiejkolwiek sposób. Każdorazowe użycie symbolu, za który tysiące rodaków przelewało krew w  szeregach Armii Krajowej musi być przemyślane i skonfrontowane ze społeczną wrażliwością.

            Tej ostatniej zabrakło zarówno producentowi kijów bejsbolowych, który stanął przed sądem w Szczecinie za „ozdobienie” ich znakiem Polski Walczącej, jak również członkom Zielonych. Tłumaczenie, że ten symbol odzwierciedla ich walkę o prawa kobiet, można go więc skojarzyć z równością płci, są śmieszne i żałosne.

            Warszawski proces nie jest pierwszy w tej materii. W maju 2017 roku kielecki sąd skazał jedną z organizatorek „Czarnego Protestu” na dwa tysiące złotych grzywny za umieszczenie w podstawie kotwicy dwóch kropek mających symbolizować kobiece piersi, a w lutym zapadł w Szczecinie wyrok uniewinniający w podobnej sprawie.

            Naród, który nie umie szanować swoich uświęconych krwią symboli nie zasługuje na szacunek. Z uznaniem i wdzięcznością trzeba więc traktować obywatelskie doniesienia (z takiego toczy się obecny proces) na łamanie prawa i dobrych obyczajów. Z jednej strony powinniśmy zachęcać młodzież do codziennego, a nie tylko od święta, wyrażania uczuć patriotycznych i szacunku dla bohaterów (tak się ostatnio dzieje), m.in poprzez używanie przez nią narodowych symboli, z drugiej trzeba stanowczo reagować na każde nadużycie w tej materii.

Jerzy Bukowski