Pierwszy zamordował w 1993 roku południowoafrykańskiego komunistę, drugi z bronią w ręku zwalczał polskie podziemie niepodległościowe po II wojnie światowej.

Janusz Waluś jest odsądzany od czci i wiary, profesorowi Zygmuntowi Baumanowi okazuje się natomiast życzliwe zrozumienie i podkreśla jego ogromne zasługi dla światowej nauki, które są jakoby ważniejsze niż wieloletnia, wierna służba komunizmowi.

Żaden z nich nie wyparł się swoich młodzieńczych fascynacji i nie życzył sobie, aby usprawiedliwiać je niedojrzałością bądź ideologicznym uwiedzeniem.

O obu ukazały się ostatnio książki. Walusiowi poświęcił ją Cezary Łazarewicz, Baumanowi Dariusz Rosiak. Warto je uważnie przeczytać, żeby przekonać się, iż nie ma różnicy między zbrodniczym fanatyzmem, obojętne jakiej sprawie on służy.

Jerzy Bukowski