Żaden Prezydent RP nie otrzymał w tak krótkim czasie tak wielu listów w jednej sprawie, jak Andrzej Duda w ostatnich dniach. Zaryzykuję nawet tezę, że jest on już rekordzistą w owej materii wśród wszystkich głów państw, a jeśli jeszcze nie, to szybko do tego zmierza.

            Do prezydenta Dudy fachowo piszą na temat reformy sądów ci, którzy się na tym znają, czyli prawnicy i profesorowie prawa, co jest logiczne oraz zrozumiałe w obliczu wielkiego sporu, jaki właśnie wybuchł w Polsce. Piszą również środowiska specjalizujące się w innych kwestiach, wyrażając jedynie ogólne zaniepokojenie w kwestii łamania demokracji. Piszą artyści, celebryci, dziennikarze, publicyści, studenci. Pisze cała Polska.

            Prezydent RP z pewnością nie jest w stanie przeczytać wszystkich tych listów, ale mam nadzieję, że jego doradcy specjalizujący się w zagadnieniach prawnych i konstytucyjnych dostarczają mu obiektywnie sporządzane streszczenia sporej części wykwitów sztuki epistolograficznej rodaków, aby mógł wziąć pod uwagę różne głosy.

            Równie ważne jak czytanie listów są teraz dla prezydenta Dudy zasadnicze rozmowy zarówno z politykami z wszystkich ugrupowań parlamentarnych, jak z autorytetami prawniczymi oraz z przedstawicielami wielu instytucji prawniczych, przede wszystkim Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa, które są najbardziej zainteresowane, a także zaniepokojone przegłosowanymi już przez parlament zmianami.

            Nie wiem, kto jest obecnie dla doktora nauk prawnych Andrzeja Dudy autorytetem w sferze moralnej i zawodowej, ale na jego miejscu porozmawiałbym właśnie z tymi ludźmi, zwłaszcza jeżeli uważa ich za utrzymujących dystans do bieżących sporów politycznych, ponad którymi powinien stawać Prezydent RP.

            Wkrótce przekonamy się, kto ma największy wpływ na głowę państwa. Jedno jest pewne: najgorszym doradcą byłby w tej bardzo trudnej sytuacji pośpiech.

Jerzy Bukowski