Artykuł opowiadał o kobiecie, która poszukiwała rodzeństwa swojego dziecka, poczętego metodą in vitro. Gdy jej poszukiwania dobiegły końca była wstrząśnięta – przekonała się, że dawca nasienia, będący ojcem jej dziecka jest także ojcem 149 innych dzieci.

Często instytucje uwikłane w przeprowadzanie zabiegów tzw. zapłodnienia pozaustrojowego – które przedstawia się jako antidotum na bezpłodność – nie są zainteresowane konsekwencjami prowadzonych przez nie eksperymentów. Medycy tłumaczą się tym, że wyświadczają ogromną przysługę parom, które pragną mieć własne dziecko, ale z jakichś względów jest to niemożliwie.

 

Tymczasem doświadczenie pokazuje, że osoby poczęte w wyniku zapłodnienia in vitro skarżą się na wiele problemów natury emocjonalnej, związanych z własną tożsamością. Często poszukują swoich ojców – dawców nasienia. W Stanach Zjednoczonych działa np. organizacja o nazwie „Rejestr Dawców Rodzeństwa”\. Za pośrednictwem tej instytucji można się dowiedzieć, że np. jeden dawca komórek męskich może mieć kilkadziesiąt dzieci.

Lukratywna branża technologicznej reprodukcji w Stanach Zjednoczonych jest w dużej mierze nieuregulowana. Niektóre kraje ograniczyły liczbę dzieci, poczętych laboratoryjnie z wykorzystaniem nasienia od jednego dawcy. W Wielkiej Brytanii przyjęto, że jeden dawca może być ojcem najwyżej 10 dzieci. Podobnie jest we Francji i Szwecji, ale już nie w Stanach Zjednoczonych.

 

W artykule opublikowanym w „NYT”, zwrócono uwagę na szereg negatywnych konsekwencji stosowania procedury in vitro. Istnieje niebezpieczeństwo, że jeden ojciec może zainfekować wiele dzieci rzadkimi chorobami genetycznymi. Może także częściej dochodzić do przypadkowych związków kazirodczych, a także – paradoksalnie – do jeszcze większego osłabienia więzi małżeńskiej w społeczeństwie.

 

Kapłan, który powołał się na artykuł w nowojorskiej gazecie podkreślił jednocześnie, że zapłodnienie in vitro jest sprzeczne z zamysłem Bożym wobec człowieka. Depersonalizuje reprodukcję, wprowadzając trzecią anonimową osobę do małżeństwa – genetycznego rodzica.

Ksiądz Leies napisał także o zaniepokojeniu wyrażanym w innych artykułach dotyczących ogromnego wzrostu liczby ciąż mnogich w USA. Wzrost ten jest następstwem stosowania w dużych dawkach medykamentów, które mają doprowadzić do większej produkcji komórek jajowych, by w ten sposób zwiększyć szansę na zapłodnienie. W efekcie tego, kobiety często decydują się na aborcję jednego lub kilkorga dzieci z rodzeństwa.

 

Kapłan podkreślił, że kobiety, który decydują się na uśmiercenie jednego z bliźniaków, czy dwójki rodzeństwa np. w przypadku trojaczków, często z opóźnieniem przekonują się, że wyrządziły swojemu dziecku pozostawionemu przy życiu wielką szkodę. Bliźnięta bowiem, podobnie jak trojaczki, czworaczki itp. są bratnimi duszami. Łączy je szczególna więź.

Duchowny przestrzega, by ludzie nie powoływali sztucznie do życia dzieci, ani „nie zabawiali się w Pana Boga”, decydując później o tym, które z nich ma żyć, a które umrzeć. Każde życie jest bowiem święte.

 

lifesitenews.com/piotrskarga.pl/PSaw