Portal Fronda.pl: Od kilku dni media piszą o najnowszym pomyśle Komisji Europejskiej, która chciałaby karać państwa unijne za nieprzyjmowanie uchodźców. Odrzucenie jednego migranta miałoby kosztować nawet 250 tysięcy euro.

Andrzej Jaworski, PiS: Taki pomysł mógł zrodzić się tylko w głowach eurobiurokratów oderwanych od codziennego życia Europejczyków. Żaden naród nie pozwoli sobie, by jakikolwiek urzędnik karał całego jego państwa za to, że stosuje własną politykę bezpieczeństwa. Jestem przekonany, że to tylko nieprzemyślany straszak i zniknie szybciej, niż się pojawił.

Wielu komentatorów podkreśla, że podnoszenie przez KE takich konceptów jest wodą na młyn środowisk eurosceptycznych i walnie przyczynia się do osłabiania spójności Unii Europejskiej.

Oczywiście. Pojawienie się takich pomysłów, nawet jeśli to tylko niewiążące propozycje, wzmacnia środowiska eurosceptyczne, których nie jest przecież mało. Takie zachowania unijnych biurokratów są jednak niebezpieczne także z innego względu. Pozwalają na formułowanie w przestrzeni publicznej coraz bardziej absurdalnych pomysłów i za chwilę może się zdarzyć, że usłyszymy o jeszcze bardziej szokującej propozycji rozwiązań dotyczących naszego życia.

Rządowy sprzeciw wobec tego pomysłu KE jest wyraźny. Czy jednak zdaniem pana posła Polska w ogóle nie powinna brać udziału w programie relokacji uchodźców?

Naszym zadaniem jest przede wszystkim zapewnić bezpieczeństwo Polakom. Trzeba pomóc też w miarę naszych możliwości tym, którzy tej pomocy potrzebują. Pomysł, który przedstawili politycy Prawa i Sprawiedliwości, jest jedynym sensownym rozwiązaniem. Polega na pomocy prawdziwym uchodźcom, nie migrantom ekonomicznym, ale blisko ich domu; na tworzeniu stref bezpieczeństwa i zapewniania im godnych warunków życia. Na to przeznaczajmy środki finansowe.

Nawet jeżeli nie przyjmiemy islamskich imigrantów, to już niedługo do Polski będą mogli swobodnie napływać Turcy. Zgodnie z ustaleniami między Unią Europejską a Ankarą, wizy zostaną zniesione pod koniec czerwca.

Pamiętajmy, że Turcja to zupełnie inny kraj niż państwa arabskie. W takich krajach jak Francja czy Szwecja dużo większym zagrożeniem są mniejszości muzułmańskie z krajów arabskich niż obywatele Turcji, w dużej mierze nastawieni proeuropejsko.  

Ogromna społeczność turecka żyje od dawna w Niemczech. Niedawno opinią publiczną w tym kraju wstrząsnęła wprost informacja o tym, że na terenie RFN działa 1000 imamów wykształconych w Turcji. Nauczają w 900 meczetach kierowanych przez turecką organizację i zdaniem wielu polityków stanowią wprost długie ramię Ankary.

Musimy rozróżnić od siebie islam oraz politykę terrorystyczną świata muzułmańskiego. Jak wiemy, także Turcja zmaga się dzisiaj z problemem terroryzmu i ma w tym zakresie swoje własne kłopoty, nie potrafiąc do końca sobie z tym poradzić. Zagrożenie dla Europy nie ma charakteru tureckiego. Oczywiście, na terenie Turcji duże społeczności islamskie prowadzą swoją własną politykę szkoleniową i misyjną, bardziej obawiałbym się jednak islamu z krajów arabskich, niż z Turcji. Wielu Polaków zna ten kraj z osobistych doświadczeń i wie, że Turcja oraz państwa arabskie to dwa zupełnie różne światy. Ze względu na wielowiekowe dobre kontakty polsko-tureckie jest naszym zadaniem sprawiać, by Turcja umacniała się w swojej proeuropejskości i byłą pomostem między światami chrześcijaństwa i islamu. Mieszka w Turcji wielu chrześcijan, także katolików,

A zatem: arabscy muzułmanie w Polsce „nie”, tureccy – „tak”?

Nie chodzi o to, by Polska miała przyjmować jakieś duże grupy tureckich obywateli. Turcja nie jest krajem, z którego wychodzą uchodźcy. W naszym kraju mieszka już jednak wielu Turków, którzy prowadzą różnego rodzaju interesy. Ich obecność w naszym społeczeństwie jest widoczna i także te jednostkowe przykłady potwierdzają nasze dobre relacje.

Dziękuję za rozmowę.