Dla muzyki lepiej byłoby pewnie gdyby Jaś Kapela robił wyłącznie notatki. Ale skoro mamy wolność wypowiedzi, a internet przyjmie wszystko, to kto zabroni. Po jajach z Mazurka Dąbrowskiego, Jaś Kapela postanowił sięgnąć po repertuar mniej ambitny. Zamiast w tony patriotyczne, uderzył więc w tony religijne. Ale takie w wersji light. Żadne tam bożoojczyżniane. Żadne maryjne. Na warsztat wziął Jaś Kapela pioseneczkę w wykonaniu dzieci usłyszaną w Radiu Maryja. Ciekawe, czy specjalnie nasłuchiwał tę rozgłośnię w poszukiwaniu hitu, czy usłyszał przy okazji? Nie zdradził. Faktem jest, że skoczna, rytmiczna piosenka wpadła w ucho publicysty „Krytyki Politycznej”. Piosenka napisana dla dzieci i śpiewana przez dzieci głębią filozoficzną nie poraża, ale też i nie musi. W prostych słowach przeciwstawia niedoskonałość człowieka doskonałości Boga. Pokazuje też, że Bóg to Ojciec, Tata. Przekaz dostosowany do wieku cztero-, pięciolatków. I to do nich ma trafiać, nie do dorosłych. Zatem jaja w wykonaniu dorosłego faceta są co najmniej niestosowne (TEN ŻENUJĄCY WYSTĘP KAPELI POSŁUCHAJ TUTAJ)

Można oczywiście dyskutować nad poziomem piosenek religijnych, można zastanawiać się, czy ten uproszczony przekaz nie infantylizuje religii, czy jej nie wypacza, nie przedstawia w krzywym zwierciadle. I jako mama małych dzieci chętnie bym w takiej dyskusji udział wzięła. Czy scholki dziecięce (przy całym szacunku dla wkładu i zaangażowania prowadzących) muszą śpiewać piosenki, które zupełnie spłycają przekaz, czy podczas mszy dzieci muszą skakać, klaskać? Byłaby to niewątpliwie ciekawa dyskusja. W ogóle, jak dzieciom opowiadać o Panu Bogu, jak ich wprowadzać w tajemnicę chociażby śmierci i zmartwychwstania Pana Jezusa. Tematów jest mnóstwo i warto niewątpliwie się nad nimi pochylić, żeby czasem radosna twórczość nie przesłoniła istoty sprawy.

Ale nie o poziomie twórczości religijnej dla dzieci Jaś Kapela postanowił dyskutować. Piosenkę to w sumie tak przy okazji sobie zaśpiewał. Jego wnioski sięgają znacznie, znacznie dalej. I nie chodzi o infantylne słowa o tłustych łapkach czy krzywych nóżkach, nie chodzi o częstochowskie rymy.

Piosenka usłyszana w Radiu Maryja przypomniała Kapeli wyjazd do Watykanu uczniów liceum im. Jana Pawła II na spotkanie z patronem szkoły. Przytacza relację z tego spotkania (Kronika szkolna?): „Osobiste spotkanie z Ojcem Świętym na audiencji w sali Klementyńskiej w dniu 28 lutego wywołało w nas falę nieopisanej radości. Ojciec Święty czule objął nas swoim ojcowskim spojrzeniem (…)”. „Wszyscy uczniowie cisnęli się do Ojca Świętego, by ucałować Jego dłoń i spojrzeć w Jego przedobre oczy. W tym krótkim spotkaniu mogliśmy powiedzieć Ojcu Świętemu najczulsze i najgorętsze, ale i najprostsze słowa miłości i pamięci (…)”. Kapela nie napisał, kto była autorem tych słów – uczniowie czy nauczyciele. Ale nie ma to znaczenia, bo znów nie o słowa chodzi, czy o podniosły styl, którym owa relacja została zapisana. Co Kapela chciał uzyskać, przytaczając tę relację? Niegodne zachowanie młodzieży? Doprawdy trudno się go dopatrzyć. To raczej postawa ogromnego szacunku i podziwu. Tu naprawdę nie ma żadnych dwuznaczności, których – mam wrażenie – na siłę Kapela się doszukuje. W imię jakieś swojej wojenki z Kościołem? Czy po to, by przekonać, że każdy, kto nosi habit czy sutannę, to potencjalny pedofil (choć w przypadku młodzieży licealnej trudno już o pedofilii mówić, ale to drobny i pewnie dla Kapeli nieistotny przekaz)?

Kapela te dwie różne sytuację (piosenka w wykonaniu kilkulatków i audiencja u papieża młodzieży licealnej) przytacza w jednym celu – dość zresztą oczywistym – dokopania Kościołowi. „Jeśli dzieci tak się zachowują wobec księży i takie piosenki im śpiewają, to nic dziwnego, że niektórzy duchowni uważają, że małoletni ich prowokują do czynów lubieżnych” – pisze publicysta „Krytyki Politycznej”. Mam jednak wrażenie, że to zdecydowanie zbyt daleko sięgające wnioski. Dlaczego takimi wnioskami nie szafuje Kapela choćby w stosunku do artystów, polityków czy nauczycieli. W tych środowiskach również ten problem jest obecny. Nie tylko w Kościele. Co oczywiście nie oznacza, że należy zamieść temat pod dywan. Zboczeńców, którzy dzieci wykorzystują, należy izolować i leczyć. Nie ma wątpliwości, ale nie można tematu pedofilii zawężać jedynie do Kościoła, posługując się dość wątpliwymi jednak przesłankami. Czas więc może zdjąć klapki z oczu i zobaczyć ogromną skalę nadużyć seksualnych w stosunku do dzieci choćby wśród zachodnich lewackich organizacji. Tylko jak tu kalać własne gniazdo. Przecież się nie godzi.

Małgorzata Terlikowska