Język to świadomość. Nazwanie najagresywniejszego w dziejach sowieckiego imperializmu walką o pokój, zmieniło postrzeganie tego ponurego reżimu przez miliony pożytecznych idiotów na całym świecie.  I w wielu krajach trwa do dzisiaj, paraliżuje w odniesieniu się do sprawy tak, jak na to zasługuje. Nazwanie nienormalności normalnością, orientacją czy jakkolwiek inaczej i zadekretowanie tego przez jakieś ważne oficjalne gremium, powoduje paraliż właściwego oglądu i oceny zjawiska, choćby tak zwany zdrowy rozsądek i cała natura mówiły co innego. Bo język to świadomość. A szczególnie w świecie globalnym, gdzie rozprzestrzenianie najbzdurniejszych i najgłupszych sądów i idei, kłamstw i przeinaczeń znaczeniowych następuje natychmiast i właśnie globalnie. Szkody z tego powodu już są niewymierne, a będą jeszcze większe i bardziej bolesne.

Jedno, to sama manipulacja, drugie, to rzesze głupków czy umysłowych leni, którzy ją z lubością powtarzają i roznoszą. Teraz owe rzesze w tysiącach stacji telewizyjnych i radiowych, czy to z głupoty czy to z umysłowego lenistwa, roznoszą po świecie termin „uchodźca” w stosunku do nielegalnych imigrantów muzułmańskich. Zamachu dokonał uchodźca, kobietę zamordował uchodźca i tak dalej. Otóż do krajów Unii nie trafiają uchodźcy. Ci pozostali w Turcji, Jordanii czy innych krajach graniczących z obszarami wojny. Do Europy trafili nielegalni muzułmańscy imigranci, dostarczeni tutaj za sowitą opłatą przez przemytników ludzi. Uchodźcy są w obozach dla uchodźców w krajach graniczących np. z Syrią. Tu też zresztą rodzą się wątpliwości, bo nie cała Syria jest ogarnięta wojną, tak jak wątpliwości budzą muzułmańscy imigranci np. z Pakistanu czy Afganistanu, lub krajów Afryki Środkowej.

 Termin „uchodźca” użyty w stosunku do islamskiego zabójcy, działającego z pobudek religijnych, nadaje jego osobie w odbiorze społecznym pewien wymiar współczucia, tłumaczenia jego działań, a w wymiarze propagandowej manipulacji nawet przyzwolenia i akceptacji. Nie wspominając już o powszechnej akceptacji działań muzułmańskich terrorystów w społeczności islamskich imigrantów. Tę badano nie tak dawno temu we Francji i sięga powyżej 90 procent. W praktyce widać to najlepiej po ostatnich zamachach, gdy zamachowiec miesiącami mógł się ukrywać w dzielnicach muzułmańskich, choć wiedza o nim nie była dla miejscowej społeczności tajemnicą.

Czas więc najwyższy, by przynajmniej w polskich mediach publicznych, przestano używać wymiennie terminu „uchodźca” i „nielegalny imigrant” czy „imigrant”, bo to nie to samo. Znieczula na groźne zjawisko wojny religijnej islamu z cywilizacją chrześcijańską gdyż, pomijając idiotyzm politycznej poprawności, trzeba wreszcie rzecz nazwać po imieniu. Język to świadomość.

A przy okazji – dobrze by wyborcy w przyszłych wyborach samorządowych pamiętali, czego domagają się PO i Nowoczesna: przyjmujmy nielegalnych islamskich imigrantów, ponieważ trzeba wypełnić zobowiązania poprzedniego rządu – jak to wdzięcznie ćwierkała w programie TV jedna z Dziuń z Nowoczesnej. Pamiętajmy o tym przy najbliższych wyborach.

Jarosław Warzecha/salon24.pl

 <<< NIEZWYKŁA KSIĄŻKA PAPIEŻA FRANCISZKA - BAT NA LEWAKÓW, GENDER I INNYCH >>>