Syn Lecha Wałęsy stwierdził w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”, że Platforma Obywatelska podczas kampanii prezydenckiej „nie potrafiła należycie pochwalić się swoimi sukcesami”.

- Największym kłamstwem tej kampanii była retoryka pokazywania Polski jako kraju w ruinie, a przecież wystarczy wyjść na ulicę, przejechać się po Polsce, by zobaczyć, jak bardzo pozytywnie się w ostatnim czasie zmieniła. PO nie potrafiła należycie pochwalić się swoimi sukcesami, to zeszło na dalszy plan, a na pierwszy plan w tej kampanii sztab Komorowskiego wystawił „straszenie PiS-em”. To może było dobre, ale dziesięć lat temu. Nie musieliśmy tego robić – powiedział Wałęsa.

Europoseł zarzuca też swojej partii arogancję. Jego zdaniem wyborcza porażka to „dla Platformy dobra lekcja”.

- Przez osiem lat partia odcięła się od swoich korzeni i być może przyszedł czas, żeby do tych korzeni powrócić, pokazać nowe, młode twarze, których w Platformie nie brakuje – zasugerował. Zapytany, od jakich korzenie partia się odcięła, odparł:
- Od tych, które ma w nazwie - od obywatelskości.

Krytyka arogancji nie przeszkodziła Wałęsie twierdzić, że na Andrzeja Dudę „głosowała polska wieś, ludzie słabiej wykształceni” [na przykład elektrycy po zawodówce? - KJ]. Wałęsa dodał, że Duda „to bardzo miły człowiek”.

- Mam nadzieję, że będzie potrafił odciąć się od prezesa – powiedział syn byłego prezydenta.

KJ/Wyborcza.pl