- PO, atakując polityka PiS kandydującego do Europejskiego Trybunału Obrachunkowego, złamała niepisaną zasadę obowiązującą w polskiej polityce: głosujemy na swoich. Ale Jarosław Kaczyński nie poświęci zasad dla rewanżu – pisze na łamach "Rzeczpospolitej" Ryszard Czarnecki, eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości.

- Zajęci batalią o rezolucję Parlamentu Europejskiego „w sprawie Polski", podróżami Komisji Weneckiej czy też szczytami Unii Europejskiej na temat uchodźców oraz peregrynacjami „tercetu egzotycznego" w składzie: Angela Merkel, Donald Tusk, Frans Timmermans, do tureckich obozów dla uciekinierów, za mało myślimy o rzeczy równie fundamentalnej dla przyszłości polityki europejskiej. Oczywiście chodzi o nowe rozdania personalne, które nastąpią na szczytach UE w 2017 roku. -analizuje Czarnecki

- Jean-Claude Juncker mimo słynnej afery podatkowej jako jedyny może spać spokojnie. Tylko on ma 100-procentową pewność, jeśli nie wydarzy się nic nadspodziewanego, że zachowa stanowisko. - dodaje

- Nieznoszony w Polsce (wiadomo za co) Martin Schulz jest politykiem na tyle zręcznym, iż walcząc wciąż o przedłużenie swojej misji przewodniczącego europarlamentu, ma plan B, a może też C i D. - wymienia
Według europosła PiS, plan D dotyczy "próby objęcia stanowiska zajmowanego obecnie i do roku następnego przez polityka z Polski - Donalda Tuska."

- Oczywiście Tusk ma też plan awaryjny, tyle że w odróżnieniu od Schulza tylko jeden - batalia o prezydenturę w Rzeczypospolitej w roku 2020. Problem polega na tym, że ta prezydencka gruszka na wierzbie spaść może (ale raczej nie spadnie) dopiero w połowie 2020 roku. - wyjaśnia

- Od bardzo wpływowego socjaldemokratycznego polityka usłyszałem swoiste polityczne „zaproszenie do tańca". Powiedział mi, że w interesie Martina Schulza jest zawarcie nieformalnego sojuszu z tym politykiem, którego obóz ostatnio najbardziej krytykował - czyli z Jarosławem Kaczyńskim. Lewicowy polityk przekonywał mnie, że Schulz na funkcji szefa Rady to przecież także interes Prawa i Sprawiedliwości, dogłębnie skonfliktowanego z Donaldem Tuskiem. Rzecz w tym, że najbardziej wpływowego polskiego polityka nie interesuje tego typu polityczny „handel". Kaczyński ma swoje zasady. Jedną z nich jest popieranie Polaków na stanowiska międzynarodowe, niezależnie od opcji politycznej, jaką reprezentują nasi rodacy. - zdradza Czarnecki

-Platforma Obywatelska, atakując europosła Janusza Wojciechowskiego kandydującego do Europejskiego Trybunału Obrachunkowego, złamała niepisaną zasadę obowiązującą w polskiej polityce: głosujemy na swoich. Ale Jarosław Kaczyński nie poświęci zasad w imię rewanżu. Jeśli Tusk nie zostanie ponownie szefem Rady Europejskiej, to nie na skutek akcji rządu Prawa i Sprawiedliwości, lecz braku poparcia innych państw. Nasze będzie miał: w przeciwieństwie do jego macierzystej partii nasz lider nie złamie zasady mówiącej, że Polak głosuje na Polaka. - podsumowuje europoseł PiS

tag/rp.pl