W zbiorze jako dwunasty pojawił się tekst pt. „Wyższe racje”. Opisuje on rozmowę autora powieści z wydawcą – pisarz tłumaczy mu ideę książki, którą zamierza napisać. Fantastyczna powieść ma opisywać życie w świecie znajdującym się pod kloszem, którego mieszkańcy otoczeni są dość przyciężkawym powietrzem. W końcu mieszkańcy, mając dość smrodu, robią wyrwę w naczyniu i do wnętrza przedostaje się świeże powietrze.

Wydawca stwierdza jednak, że książki takiej nie może wydać. Świat, w którym żyje on i pisarz to właśnie świat pod kloszem. Wszyscy wiedzą o śmierdzącej atmosferze, jednak panuje zmowa milczenia co do źródeł stęchlizny; oficjalnie zarząd klosza zajmuje się zasilaniem wnętrza powietrzem i – zgodnie z propagandą – robi to najlepiej, jak potrafi. Insynuacja, jakoby dało się zmienić ową sytuację, ba, otwarte stwierdzenie, że powietrze nie jest świeże, podważyłoby autorytet władz i mogłoby doprowadzić do rozruchów. W związku z tym wydawca i autor ustalają, że ów swej powieści nie napisze, zaś wydawnictwo jej nie opublikuje. Honorarium jednak zostanie wypłacone (świat podkloszowy ma dużo cech gospodarki nakazowo-rozdzielczej).

W przeciwieństwie do sytuacji przedstawionej w opowiadaniu, „Wyższe racje” zostały napisane. Nie zostały jednak wydane za życia autora – żona odnalazła je w jego tece pośmiertnej. Rok powstania: 1980.

Fantastyka jak teczka pośmiertna

Utwory, które długo musiały kurzyć się w teczce Janusza Zajdla, gdyż czasy, w których powstały, nie pozwalały na ich publikację, są symbolem tego, czym literatura fantastyczna była w PRL. Janusz Zajdel, który zmarł w 1985 roku, nie doczekał się czasów, w których wybuchła w Polsce moda na pisanie czysto rozrywkowej fantastyki. Z wykształcenia fizyk, był jednym z prekursorów fantastyki socjologicznej; w dużej mierze interesowały go procesy społeczne i sytuacja jednostki w społeczeństwie uciskanym przez totalitarne bądź autorytarne struktury. Temu poświęcił swoje powieści, m.in. „Paradyzję”, czy „Limes inferior”.

Podobnie, jak bohater „Wyższych racji”, tak Zajdel (czy też Edmund Wnuk-Lipiński, po części także Stanisław Lem), swoich poglądów na temat życia społecznego w PRL nie mógł otwartym tekstem wygłosić. Umieszczał je więc w powieściach i opowiadaniach, które udało się publikować w owej satelicie ZSRS. Ciekawe są jego opisy prób ulepszania świata, które podejmują społeczeństwa. W „Ekstrapolowanym końcu świata” mieszkający na bieszczadzkim odludziu naukowiec (w 1960 roku te tereny były naprawdę dzikie) opowiada napotkanemu turyście swoją wizję walki z narastającym w coraz szybszym tempie postępem naukowo technicznym. Jego koncepcja bierze pod uwagę wymordowanie wszystkich „zdegenerowanych umysłowo ludzi”. Po czym ich poznać? A po tym, że nie należą do rasy starannie wyselekcjonowanej spośród najbardziej inteligentnych przedstawicieli naszego gatunku. Trudno mu jest jednak odpowiedzieć na pytanie turysty, który proponuje mu inne rozwiązanie, czyli wytępienie wszystkich intelektualistów, dzięki którym właśnie rozwój intelektualny się odbywa.

Z kolei opowiadanie „Adaptacja” jest wspaniałą parafrazą świata poddanego marksistowskiemu eksperymentowi. Grupa mężczyzn, zmierzająca do nowego, lepszego świata, poddawana jest bardzo uciążliwym środkom przystosowawczym do sytuacji, do której jeszcze nie przystają. Większość z nich znosi zamykanie w ciasnych pomieszczeniach czy surowe racjonowanie porcji żywnościowych bez większych protestów. Ci, którym sytuacja się nie podoba, znikają bez śladu. Kolejne zmiany argumentowane są tym, że droga do doskonałego życia jest bardzo trudna i skomplikowana, zaś jedyną próbą poprawy sytuacji jest wymiana opiekunów.

Świat pod lupą naukowca?

Najbardziej kontrowersyjne jest jednak tytułowe opowiadanie, „Relacja z pierwszej ręki”. Opisuje ono eksperyment pewnego naukowca, który chciał eksperymentalnie sprawdzić, czy może „funkcjonować Zbiorowość Idealna, złożona z elementów podporządkowanych pewnym ograniczeniom – a więc skończonych i uwarunkowanych – a równocześnie wyposażonych w pewną ilość stopni swobody, w wirtualną możliwość dokonywania wyboru”. W tym celu w idealnym Modelu umieścił „element A”, który początkowo sam go zamieszkiwał. Następnie z niego wyłonił „element E”. Gdy okazało się, że badane przedmioty nie posłuchały się naukowca i wbrew zakazowi dotknęły końcówkę systemu informacyjnego. Za karę zostały przeniesione na bardziej jałowy Poligon, w którym straciły niezniszczalność.

Mnożące się przedmioty badań są później selekcjonowane i te, które odpowiadają założeniom badającego, są odtwarzane po swym wyczerpaniu w idealnym Modelu. Surowy wobec swych „elementów” naukowiec ma jednak syna, który stara się go nakłonić do zmiany podejścia i miłości do swych tworów. Z czasem postanawia – za pomocą asystenta swego ojca o imieniu Gab – samemu pojawić się na Poligonie, by pomóc większej ilości „elementów” przeniesienie się po „śmierci” do idealnego modelu...

Pół-żartem, pół-serio

Zajdel bada w swej książce nie tylko losy społeczności poddawanych wizjom intelektualistów, którzy widzą w sobie bogów, ale także typowe dla fantastyki tamtych lat (mówimy o okresie 1960-1985) tematy spotkań z obcymi cywilizacjami, postępującego rozwoju nauki, czy ekologii. Dużą część książki zajmują także opowiadania czysto humorystyczne, jak „Uranofagia”, w której humorystycznie krytykuje brak umiaru w jedzeniu i piciu, czy „Dowód”, ukazujący, jak niebezpieczna może być zabawa z inżynierią biologiczną (w tym przypadku z próbą odtworzenia neandertalczyka). Dłuższe utwory (np. „Felicitas”, czy „Metoda doktora Quina”) to także dobrze napisane opowiadania akcji, które swą intrygą wciągają czytelnika. Warto także zauważyć, że w kilku opowiadaniach widać ciepłą ironię, którą obdarza świat naukowców, zarówno badaczy, jak i pracowników akademickich. Człowiek pochłonięty eksperymentami i ciągłą walką o tytuły z kolegami po fachu, może łatwo zapomnieć, jak w rzeczywistości wygląda królik, pies, czy pomidor...

Czytając „Relację z pierwszej ręki” trudno oprzeć się wrażeniu, że oprócz chęci dostarczania rozrywki Janusz Zajdel starał się swej fantastycznej twórczości nadać także „wyższe racje”. W 25 lat po jego śmierci, gdy wiele jego literackich pomysłów staje się niestety ciałem, jest to nader widoczne.

Stefan Sękowski

Janusz A. Zajdel, Relacja z pierwszej ręki, Wydawnictwo SuperNOWA, Warszawa 2010.

/

Podobał Ci się artykuł? Wesprzyj Frondę »