W dzieciństwie mama kupiła mnie i mojemu bratu rosyjskie bajki w oryginale, bo choć Rosja, zabrała jej rodziców, brata, majątek i zdrowie, to chciała, żebyśmy znali rosyjski. Zawsze to łatwiej, jak znowu wywiozą...
Książka była z rycinami. Pamiętam rycinę do bajki o rybaku i złotej rybce, na której była na wpół rozwalona chałupa, a wokół niej płot z powyłamywanymi sztachetami, spróchniały, pogięty i dziurawy. Miał obrazować biedę rybaka, przed i po incydencie z rybką.
Wypisz wymaluj taki sam płot widać na zdjęciach ze Smoleńska, pod złamaną pancerną brzozą. Pogięty, połamany i krzywy – ale stoi.
Nad tym płotem 10 kwietnia 2010 roku miał przelecieć tupolew 154, odrzutowy. Skrzydła miał 5 metrów nad ziemią, koła i turbiny znacznie niżej...
Siła odrzutu turbin samolotu jest tak wielka, że przewraca i koziołkuje wielotonowe ciężarówki. Do tego dochodzi siła podmuchu przelatującego z prędkością 270 kilometrów na godzinę prawie stutonowego cielska.
Ten płot, gdy nadleciał nadeń samolot, wedle wszelkich praw fizyki, powinien unieść się w górę i odlecieć. A on jak pogięty stał przed nalotem samolotu, tak pogięty stał i po nalocie.
Pancerny płot uczepił się smoleńskiego gruntu i nie odleciał.
Odlecieli tylko wyznawcy raportu Anodiny i Millera...
Janusz Wojciechowski/Salon24.pl