Podczas oczekiwania na biały dym, na ostatnim konklawe, przed wyborem Franciszka – widziałem gdzieś rysunek, chyba Krauzego, o ile mnie pamięć nie myli. A na rysunku dżentelmeni – spiczaste bródki, spod czpek wystawały różki, a spod płaszczy ogony. Przed nimi kamery, pod nos podstawione mikrofony. W tle kopuła bazyliki. I komentarz – diabły czekają na wybór nowego papieża.

Zawsze przypomina mi się ten rysunek, gdy oglądam coraz liczniejsze w telewizji, przepojone troską, debaty o naprawie polskiego Kościoła. W nich rej wodzą reformatorzy, którzy w życiu w kościele nie byli. Oni wiedzą najlepiej, – jaki powinien być ksiądz, co powinien mówić biskup, jak swój pontyfikat powinien sprawować papież.

Kościół byłby dla nich OK., żeby w nim tylko wody święconej nie było...

Janusz Wojciechowski/Salon24.pl