Na premierze nowej premiery spontanicznie wyłożona została nowa doktryna obronna Rzeczypospolitej.

Sprowadza się ona z grubsza do takiej postawy:

Kiedy przyjdą podpalić dom, zamknij drzwi, schowaj się i siedź cicho...

Ta doktryna nazywana jest przez niektórych zasadą „niewychodzenia przed szereg”. Głosiło ją najpierw PSL, a potem dołączyła Platforma, a ostatnio także nadworny Nałęcz. Siedzimy cicho, nie wychodzimy przed szereg, niech inni wychodzą, może Estonia, Portugalia albo Cypr, wtedy ewentualnie ich poprzemy...

Pod względem metodologicznym nie jest to doktryna nowa. W latach trzydziestych stosowana była w sprawie Niemiec.

Nikt nie chciał wychodzić przed szereg, gdy Niemcy zajmowali najpierw Austrię, potem czeskie Sudety, potem całe Czechy. Nikt się też nie wyrwał z kijem bronić Polski, choć teoretycznie wojna została wypowiedziana, ale u aliantów nadal obowiązywała doktryna zamknięcia drzwi i siedzenia cicho. Lekki niepokój zaczął się dopiero wtedy, gdy Niemcy przyszli podpalić Francję.

Teraz Rosja podpala kolejne domy, a Polska ma siedzieć cicho, nie wyskakiwać przed szereg.

Do dziś nie mogą, nawet po śmierci, darować Lechowi Kaczyńskiemu, ze wyskoczył przed szereg ratować Gruzję.

A najbardziej nie mogą mu darować tej przestrogi, zaczynającej się od słów dzisiaj Gruzja, jutro Ukraina... Nie mogą mu, nawet po śmierci darować, że miał rację.

Doktryna siedzenia cicho wobec Rosji skończy się tak, jak siedzenie cicho wobec Niemiec.

O jedno tylko proszę, a skłonił mnie dziś do tej prośby nadworny Nałęcz, który powiedział w Zetce, ze siedzenia cicho wobec Rosji życzą sobie sadownicy spod Radomia.

Wy się nie zastawiajcie rolnikami, sadownikami, paprykarzami, bo to są ludzie mądrzy i bezpieczeństwo Polski rozumieją.

Doktryna siedzenia w chałupie na d... to nie jest ich doktryna, tylko wasza.

Janusz Wojciechowski/Naszdziennik.pl/blogAID