Luiza Dołęgowska, fronda.pl: Jak oceniłby Pan poprawę sytuacji polskiego górnictwa i efekty dwóch lat pracy rządu PiS nad tą gałęzią polskiego przemysłu? 

Janusz Szewczak, poseł PiS, wiceszef Sejmowej Komisji Finansów Publicznych: Warto przypomnieć, jaki był stosunek do górnictwa w czasie poprzednich ośmiu lat tamtego rządu i efekty tego  ''zarządzania'' oraz  słynne słowa pani Bieńkowskiej z PO, że ,,jedli, pili i lulki palili’’ a potem im wszystko… Czyli bardzo łatwo tu porównać skalę, różnicę w podejściu do gospodarki oraz jakie są sukcesy tego rządu po dwóch latach w porównaniu do rządów PO-PSL przez osiem lat.

Przypomnę tylko, że w 2015 roku, kiedy oddawała władzę Platforma, strata sektora górniczego za 2015 rok wynosiła prawie 5 mld złotych.

Czyli wszystko zmierzało do likwidacji polskich kopalń?

Tak, górnictwo było przeznaczone wtedy do ,,zaorania’’. Natomiast na koniec października 2017 mieliśmy prawie 1,6 mld zł na plus w górnictwie. Proszę zauważyć, jaka to gigantyczna różnica, zwłaszcza w tak trudnym segmencie gospodarki! Warto przypomnieć, jak pan premier Tusk z panią Bieńkowską popijali piwo i bujali się z górnikami na Barbórce, a jednocześnie dołowali do spodu polskie górnictwo. Nie wspomnę już, że za czasów rządu Platformy i PSL-u władza strzelała w Jastrzębiu gumowymi kulami do protestujących górników. Był to nieprawdopodobny skandal, który już wtedy powinien skończyć się odsunięciem tych ugrupowań od władzy.

Ale pan Donald Tusk w czasie strajków górniczych w Jastrzębiu urzędował już w Brukseli, a tam widać wszystko z innej perspektywy.  Czy wysokie stanowisko w Unii mogło być nagrodą dla byłego premiera ''za dobre sprawowanie''?

Tak samo było z panem Lewandowskim. Przecież to był facet, który wyprzedawał polski majątek za bezcen w atmosferze afer, w atmosferze skandali. To on pozywał ówczesnego prezesa NIK-u,  profesora, później prezydenta, śp. Lecha Kaczyńskiego za krytyczny raport o złodziejskiej prywatyzacji w wykonaniu Lewandowskiego. Przecież ci ludzie na tych eksponowanych i dobrze płatnych  stanowiskach ewidentnie znaleźli się w nagrodę.

Górnictwa nie udało się całkowicie rozłożyć na łopatki, a za dwa, trzy lata takich rządów w Polsce nie byłoby chyba co zbierać?

Zdecydowanie, mimo to cały czas warto pamiętać, że totalna opozycja w zeszłym roku - w grudniu, w drodze puczu sejmowego, ciamajdanu,  próbowała nie dopuścić do uchwalenia obecnie realizowanego, bardzo dobrego budżetu u na rok 2017, który właśnie się kończy i który będzie miał sensacyjnie dobre wyniki.

Może o to chodziło – opozycja bała się zbyt dobrych wyników i stąd te paniczne działania?

No właśnie –  pytanie, czy tego się spodziewali wiedząc, że są takimi nieudacznikami i tak nieprofesjonalne i niezgodne z polską racją stanu zarządzali polską gospodarką. Widać skalę różnicy profesjonalizmu, uczciwości, wrażliwości nowej ekipy, kierującej gospodarką w stosunku do poprzedników. Będziemy mieli przecież wynik – wzrost PKB za ten rok - na poziomie ok. 4,5 proc.

Tym bardziej to cieszy, bo było jasne, że oprócz wewnętrznych przeciwników również i Unia rzucała kłody pod nogi…

To również brak środków unijnych spowodowany zaniedbaniem PO-PSL, które nie zostawiły gotowych projektów na następną perspektywę budżetową.

Czy wymagało to szczególnego wysiłku, by nie stracić dotacji unijnych?

Absolutnie, trzeba było zasypać przede wszystkim te rowy, te dziury, zastopować ten rabunek, jaki był dokonywany na dochodach podatkowych głównie VAT-u, ale i akcyzy, CIT-u, braki w podatku hazardowym, podatku bankowym - łącznie to prawie 400 mld zł mniej dla Polski i Polaków. 

A nieopodatkowane wpływy z hazardu – mówił Pan także i o tych stratach, które teraz są odrabiane.

Tak, to gigantyczne pieniądze, sięgające prawdopodobnie nawet kilkunastu miliardów złotych. To wszystko, plus prawdopodobnie 4,5-procentowy wynik PKB, bezrobocie na poziomie 6,6 proc., wyższe o kilkadziesiąt miliardów dochody podatkowe, mówi się, że może to być kwota znacznie powyżej 30 mld zł i więcej z podatków. Rekordowy poziom dochodów z VAT-u, prawdopodobnie około 155 mld zł; niższy prawdopodobnie o połowę deficyt budżetu państwa.

Nie wspomnę, że możemy mieć także rekord w eksporcie, niespotykany do tej pory. Możemy mieć wzrost urodzeń młodych Polaków wyższy o prawie o 15 procent! To wszystko - to są po prostu rewelacyjne wyniki. Poprzednia ekipa PO-PSL mogłaby nie tyle posypać głowę popiołem, co wysypać sobie na głowę cały worek popiołu, biorąc pod uwagę, jak nieudacznie i beztrosko, i z jakimi patologiami funkcjonowało to ''kierowanie polską gospodarką'' wówczas. Tu pan prof. Balcerowicz po raz kolejny, jak to mówi młodzież - dał ciała, bo kilka dni temu ogłosił swój słynny raport fundacji FOR – wierutne brednie o jakimś załamaniu gospodarczym, zagrożeniu, prawie upadku po dramatycznych skutkach programu Rodzina 500 Plus. Ośmieszenia w takiej skali i tak znacznego odklejenia od rzeczywistości jakie prezentuje ten raport - dawno nie widzieliśmy.

Czyli ten raport nie ma wiele wspólnego z faktami?

To kompletny rozbrat z faktami i trudno tę sprawę inaczej komentować. Przed nami są kolejne duże inwestycje w 2018 i kolejnych latach, infrastrukturalne – i w kolejach, i w drogach, Centralny Port Komunikacyjny, przekop Mierzei, planowana nowa elektrownia i stopień wodny na Wiśle. To cały szereg kolejnych, ważnych działań, do tego dochodzi dalsze uszczelnianie systemu podatkowego – więc chyba w najczarniejszych snach dzisiejsza opozycja totalna nie spodziewała się takich wyników.

To pokazuje, o ile lepszy jest zespół ekspercki od gospodarki i finansów w obecnym rządzie w porównaniu do tych, głównie TVN-owskich autorytetów ekonomicznych ze studia na Wiertniczej, no bo dzisiaj pana L. Balcerowicza właściwie nikt poważnie na świecie nie traktuje i tych jego bajek z mchu i paproci, jaka to druga Grecja będzie tu, nad Wisłą. Wszyscy przecierają oczy ze zdumienia, słuchając tych wierutnych bredni o tym, jakoby program 500 Plus był szkodliwy, jaka to ''zapaść przed nami'', gdy tymczasem jesteśmy w europejskiej czołówce jeśli chodzi o wskaźniki gospodarcze.

Czy możemy patrzeć z optymizmem na kolejne dwa lata rządów Prawa i Sprawiedliwości?

Dwa lata tej kadencji i kolejna, następna kadencja rządu Prawa i Sprawiedliwości będzie oznaczać  tak fundamentalne zmiany w Polsce, zmiany na lepsze, zmiany na rzecz Polaków i polskiego interesu narodowego, że Polska będzie zupełnie innym krajem i to dużo silniejszym, zasobniejszym i bardziej sprawiedliwym.

Dziękuję za rozmowę