Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: Dla Unii Europejskiej nadchodzą coraz gorsze czasy - jeśli ,,ostry Brexit'' stanie się faktem - może spowodować, że wielka dziura w unijnym budżecie będzie musiała zostać rozdzielona między kraje członkowskie. Czy Polska, i tak już traktowana po macoszemu przez UE, ucierpi na tym dodatkowo?

Janusz Szewczak, ekonomista, poseł PiS: Ubytek pieniędzy po ,,ostrym Brexicie'' będzie oznaczać, że kraje członkowskie będą się musiały na ten Brexit składać - czyli my również. Nie dość, że unijni ,,dygnitarze'' prześladują nas artykułem 7 i cięciem środków, to mówią: macie dorzucić do tego kosza. Czyli z jednej strony jesteśmy kopani, a z drugiej strony - możemy być oskubani.

I co z tym dalej: mamy mieć syndrom sztokholmski wobec Unii, czyli chwalić mimo to UE i cieszyć się, że tu jesteśmy, choć różne represje wobec Polski wciąż się nasilają?

Prawda jest taka, że na rosnące coraz szybciej niebezpieczeństwo ,,ostrego Brexitu'' wybitnie pracuje między innymi były premier Donald Tusk, obecnie przewodniczący Rady Europejskiej, który w mediach brytyjskich nazywany jest ,,Al Capone'', a Komisja Europejska jest oskarżana o to, że posługuje się gangsterskim metodami. Powstanie nieuchronnie gigantyczna dziura w finansach unijnych, a Brytyjczycy słusznie wtedy powiedzą, że skoro tak - to my nie będziemy nic dorzucać do tego budżetu unijnego.

Czyli Wielka Brytania może pokazać krajom Unii tzw. figę z makiem i wypiąć się z tego projektu bez płacenia? O to chodzi w ,,ostrym Brexicie''?

Tak. Oni mieli wychodząc z Unii Europejskiej w pewnej takiej kompromisowej formule jeszcze przez jakiś czas ponosić nakłady na budżet unijny, a kwota uszczuplenie przy tym właśnie ostrym wyjściu Wielkiej Brytanii to jest gdzieś około 70 miliardów euro! To gigantyczna kwota, a budżet jest przecież siedmioletni -czyli przez te 7 lat trzeba by było te 70 miliardów jakoś uzupełnić, z kasy innych państw. Komisja Europejska jest taka buńczuczna i taka pewna siebie; widzimy, że może naruszać coraz częściej traktaty unijne, więc raczej na pewno będzie się domagać, żeby te uszczuplenia, tę dziurę w budżecie unijnym zasypały kraje członkowskie większymi składkami.

A mu mamy płacić pokornie? Po tych wszystkich akcjach wymierzonych w Polskę to wydaje się dziwne, gdybyśmy się na to zgodzili…

Ale oni tak to sobie wyobrażają - że i my i Węgrzy będziemy płacić. I to jest, powiedziałbym, jakiś kompletny rozbrat z rozumem i z przyzwoitością - no bo z jednej strony zarzuty w postaci artykułu 7 przeciwko Węgrom i Polsce, i wnioski do Trybunału Sprawiedliwości przeciwko Polsce a z drugiej strony pewnie chęć domagania się coraz większych pieniędzy z naszej składki, która jest i tak ogromna - bo sięga około 20 miliardów euro. Jednoczesne grożenie nam obcinaniem funduszy, gdy projekt budżetu przecież jest już i tak dla wielu krajów - w tym dla Polski - niekorzystny i przycięty, ale tamte kraje nie spotykają się z takim potępieniem, z takim wręcz prześladowaniem jak Polska czy Węgry. To bardzo dwuznaczna i nieuczciwa formuła.

Czy te nieuczciwe działania wobec Polski możemy wykorzystać jako argument, wykorzystać to w jakiś sposób w naszej strategii wobec Unii?

Ja myślę, że my wiele rzeczy możemy wykorzystać, o ile będziemy bardzo stanowczo się domagać uczciwego i sprawiedliwego traktowania. A przecież Komisja Europejska już ma znaczny, a będzie mieć za chwilę prawdziwie gigantyczny problem z Włochami, bo politycy włoscy twierdzą, że KE próbuję nieuczciwymi i podstępnymi metodami pewnego oddziaływania na rynki finansowe zaszkodzić rządowi włoskiemu, czyli go obalić. Mówiąc krótko: tu zaczyna się dziać to samo, co tak jak to usilnie czynią niektórzy komisarze z panem Verhofstadtem czy Timmermansem na czele w stosunku do rządu polskiego, czy rządu węgierskiego. To samo czynią też europosłowie Platformy Obywatelskiej z panią Różą Thun i Michałem Bonim na czele. Mamy więc wyraźną dwulicowość w relacji między Komisją Europejską i Radą Europejską a członkami Unii - bo wtedy, kiedy trzeba płacić jeszcze więcej - gdyby doszło do ,,ostrego Brexitu'' - to wtedy jesteśmy wystarczająco praworządni. A kiedy chcemy reformować własny kraj w sferze sądownictwa, a jest to absolutnie zastrzeżone dla naszych kompetencji krajowych, to w tym przypadku jesteśmy ścigani, tępieni na wszelkie możliwe sposoby.

Czyli są podwójne standardy, a co za tym idzie - te lepsze i te gorsze kraje. Ale płacić mamy po równo?

Polska ma dzisiaj bardzo dobrą koniunkturę gospodarczą, bardzo dobrą sytuacje finansową i to nie podoba się przeciwnikom polskiego rządu. Stawiam tez taką tezę, ze zawsze tam, gdzie jest były premier Donald Tusk - tam zawsze są jakieś szkody, jakieś rozbijactwo i destrukcja. Przypomnijmy, że tak się stało z KLD, któremu przecież też przewodził, ono się musiało przekształcić w inną partię, a pan Tusk szybciutko uciekł z PO i Polski na emigrację zarobkową do Brukseli, chociaż zapewniał swoich kolegów, że ich nie opuści. A teraz wydaje się, że narobi niezłego bigosu w Radzie Europejskiej i całej Unii Europejskiej.

Czy jest szansa, że nie będzie już zajmował w kolejnej kadencji żadnych ważnych stanowisk w Unii?

Miejmy nadzieję, że tak się stanie, bo w mojej opinii nie służył on polskiej racji stanu w Brukseli i idei solidarności.

Dziękuję za rozmowę