Wyborczy sukces nowego ugrupowania już wywołał ruch na scenie politycznej. - Wiem, że otrzymujemy pewne sygnały od działaczy regionalnych SLD. Oni teraz pełnią ważne funkcje w regionach. Chcą przejść, włączyć się - ujawnił Robert Leszczyński, który prawdopodobnie zostanie rzecznikiem RP. Wśród chętnych do opuszczenia Sojuszu nie ma posłów. Leszczyński "obstawia", że po wyborczej porażce Napieralskiego na czele SLD stanie Ryszard Kalisz.

Jak mówił gość Poranka Radia TOK FM, trudno mu sobie wyobrazić koalicję z SLD. - Ale dla realizacji naszych postulatów będziemy bez wątpienia skłonni współpracować z SLD - deklarował. I przyznał, że znacznie łatwiej jest mu wyobrazić sobie wejście do koalicji z PO.
 

Palikot osobiście wyciągnął rękę do  Ryszarda Kalisza. Sam polityk SLD dość sceptycznie oceniał możliwość połączenia sił z dawnym baronem PO, po tym jak ten opisał prywatne spotkania z Kaliszem w książce „Kulisy Platformy”.
Kalisz przyznaje, że prowadził z Palikotem rozmowy na temat współpracy, ale wszystko miało odbywać się na zasadach partnerskich. - Na kongresie wszyscy mieliśmy siedzieć na scenie i być równo, a on wtedy szedł z góry i ja, i inne osoby uważaliśmy, że on złamał wtedy umowę - wyjaśnił polityk SLD. Poseł wymienił warunki jakie postawił Januszowi Palikotowi. - Pierwszy warunek: nie jest to "one man show". Drugi warunek, to praca na rzecz Polski, nie Palikota. Trzecim warunkiem
było to, że ustalamy wszystko wspólnie - zdradził Kalisz.

 

Warunki Kalisz może sobie stawiać, ale to Palikot rozdaje karty. Aleksander Kwaśniewski już zapowiedział „zacieśnienie więzów” z Palikota, o nim samym ciepło wypowiedział się kolega z polowań świezo upieczony senator z Podlasia Włodzimierz Cimoszewicz.  Zaś samym SLD zaczął się spektakl pt. „dorzynanie Grzesia”. W mediach króluje Wojciech Olejniczak, dawny szef SLD, którego Napieralski wygryzł z funkcji przewodniczącego.  Twierdzi, że wizja Napieralskiego „zbankrutowała”, a on sam chciał się wychylić w rejony, które zagospodarował Palikot. Sam trzeba przyznać nie miałby tyle odwagi – skończyło się na knajpianych „posiadówach” z działaczami „Krytyki Politycznej”.

 

Problem w tym, że SLD może mieć kaca, jak dobrze pozna skład „drużyny Palikota”. Sam Leszczyński w radiu TOK FM przyznał, że o większości nowych posłów prawie nic nie wie.

 

tokfm.pl/kurierlubelski.pl/PSaw