Krystyna Janda - kolejna KOD-owa ikona walki o "lepszą", petrową przyszłość Polski. W najnowszym wydaniu tygodnika "Newsweek" Pani Krystyna mówi: - Wcale mnie to wszystko nie śmieszy, ja się zwyczajnie zaczynam bać". Czego?

Oczywiście Janda boi się rządów Prawa i Sprawiedliwości. A zwłaszcza Krystyny Pawłowicz, którą - co trzeba jasno powiedzieć - w sposób chamski atakuje: - Przypuszczam, że ta kobieta ma klimakterium w ostrym stadium. I ja to znam: uderzenia gorąca, nieopanowane ruchy. Tylko na na to biorę plastry. Jeżeli na Polskę ma wpływać klimakterium Krystyny Pawłowicz, to ja przepraszam". Cóż, to prawdziwy język manifestantów KOD-u, pogarda i nienawiść. 

Krystyna Janda oburza się też na słowa o „gorszym sorcie Polaków” - w rzeczywistości skierowane do tych w historii Polski, który donosili na nasz kraj obcym mocarstwom. Ale Pani Janda wie lepiej o co chodzi i mówi tak: - To podłość, staram się tego nie słuchać, bo tak się denerwuję, że mi serce skacze do gardła, a lekarz mówi, żebym uważała. Ne mogę słuchać tonu, dźwięku, barwy głosu, któy towarzyszy tym oświadczeniom. Nie życzę sobie, żeby ktoś do mnie mówił takim tonem". 

Pani Krystyno, mniej KOD-u więcej teatru. A samopoczucie będzie lepsze!

Philo

<<< JAK WSPÓŁCZEŚNIE POŚCIĆ. DOWIEDZ SIĘ!!! >>>