Na rozpoczynającą się dziś w Soczi olimpiadę z Polski wyjechało aż 60 zawodników. Czy tak duża liczba reprezentantów to pierwszy sukces Polski na igrzyskach olimpijskich?

Dla mnie jest to pierwsza kompromitacja. Mówię to z pełną odpowiedzialnością. Dlaczego? Dla mnie liczy się olimpiada, czteroletnia olimpiada między igrzyskami. Nie ma dla mnie najmniejszych wątpliwości, że Justyna Kowalczyk, skoczkowie, panczeniści, panczenistki, biatlonistki zasłużyli przez te cztery lata żeby być, podkreślam, bohaterami narodowymi. Bo już sam występ na olimpiadzie jest bohaterstwem bo oni reprezentują cały naród.

Niestety ta 60 osobowa, 59 bo jeden zawodnik bobsleista jest rezerwowy i siedzi w hotelu, jest to kompromitacja. To jest kompromitacja. Moim zdaniem gdyby połowa z nich pojechała to by nie było żadnego uszczerbku. Oczywiście ja to mówiłem wielokrotnie na komisji sejmowej, niestety PKOL zrobił swoje, zrobił co do niego należy i wysłał 60 sportowców. Moim zdaniem ta liczba nas kompromituje.

My. Polacy, mamy w dorobku mamy ok. 300 medali olimpijskich w związku z powyższym musimy się szanować. My nie jesteśmy Bermudami, że wyślemy jakiegoś gwiazdora co przyjedzie pół godziny po wszystkich. Jeśli my wysyłamy to po to by mieli jakąś szansę walk o pierwszą trójkę, piątkę czy ósemkę.

Obawiam się, że wielu naszych sortowców, jak np. alpejczycy, alpejki, bobsleiści, saneczkarze i jeszcze paru innych zajmie te końcowe miejsca. A więc dlaczego jadą? Dlatego jadą bo taki jest przelicznik MKOl, że daje akredytacje zawodnikowi i osobie współpracującej, towarzyszącej. W tym momencie niestety tyle jest osób towarzyszących z różnych dziedzin, że wyprodukowano kilkunastu olimpijczyków by z nimi te osoby załapały się na igrzyska.

Justyna, której się jak najbardziej należy, ma 9 osób z nią współpracujących. Zaproponowałem by, na wzór koszykarzy amerykańskich, którzy przyjeżdżają na olimpiadę z rodzinami i mieszkają w hotelach poza wioską i oni tak zamieszkali. Jednak w tym przypadku PKOl szedł do wniosku, że ta 9 musi być z Justyną w wiosce, w związku z powyższym musi jakiś 8 sportowców zostać nominowanych do grona olimpijczyków by ta 9 załapała się razem z Justyną. Dla mnie to jest chore bo stać nas na to by Justynie zafundować hotel.

Poza tym jadą działacze. Jest taka sytuacja, że z jednym z naszych narciarzy jedzie osoba współpracująca i prezes. Prezes będzie mu smarował narty? Dla mnie wciąż jesteśmy, jak to się mówi, w szerokiej komunie, kiedy to działacze też musieli jechać. Tylko wtedy za komuny działacze byli społeczni, nie brali za to pieniędzy, a w tej chwili w większości działacze biorą pieniądze i chcą się załapać na olimpiadę. Dla mnie jest to żenujące.

Pojawiają się informacje, że do Soczi wybierają się kibicować także parlamentarzyści. Czy wiadomo kto to będzie?

Nie wiem. Wczoraj na komisji sejmowej zadałem pytanie o to bo uważam, że oczywiście parlamentarzystów niech jedzie jak najwięcej, kibiców niech jedzie jak najwięcej, tylko za swoje pieniądze. Naturalnie ja wszystkich zachęcam. Kto może niech jedzie. Wczoraj się dowiedziałem, że ktoś z parlamentarzystów, z komisji sportu i turystyki, jedzie. W związku z tym zadałem pytanie czy jedzie na zaproszenie PKOl czyli za pieniądze olimpijczyków czy jedzie na tzw. delegację panie marszałek, bo różne są wersje. Niestety wczoraj nie dostałem odpowiedzi na komisji na to pytanie. Ale podkreślam będę to pytanie ponawiał po igrzyskach.

Jeśli jadą oczywiście ja jestem za tym. Nich jak najwięcej Polaków jedzie. Parlamentarzyści niech wszyscy jadą ale na swój koszt.

A czy pan wybiera się do Soczi?

Nie,nie. I jeszcze raz mówię gdybym ja się wybierał to ja bym na własny koszt pojechał.

Not.Ab