Były szef PSL został dziś w nocy zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Ma to związek ze sprawą dotyczącą ustawiania kontraktów w Najwyższej Izbie Kontroli.
 
"Jestem zaskoczony tym zatrzymaniem, mój klient od dawna deklarował gotowość stawienia się na każde wezwanie prokuratury" – komentował obrońca polityka, mec. Marek Małecki.

Do zatrzymania doszło na wniosek prokuratury apelacyjnej w Katowicach.

Jan Bury, który w ostatnich wyborach parlamentarnych nie zdobył mandatu do Sejmu i w ten sposób stracił immunitet, ma teraz usłyszeć zarzuty prokuratorskie. Były szef klubu PSL został zatrzymany ws. ustawiania konkursów w Najwyższej Izbie Kontroli.

Sprawę komentował w Telewizji Republika w rozmowie z Piotrem Goćkiem i Cezarym Gmyzem obrońca polityka, mec. Marek Małecki. Jak tłumaczył, zatrzymanie to jest zaskakujące, ponieważ jego klient od dawna deklarował chęć współpracy z prokuraturą i możliwość stawienia się w dowolnym momencie na wezwanie wymiaru sprawiedliwości.

"Kilkanaście miesięcy temu dokonano przeszukania w nieruchomościach mojego klienta (...) wiadomo, że chodzi o kwestie NIK-u, może chodzić też o jakieś inne. Mogę tylko wyobrazić sobie, że chodziło o to, aby przestraszyć mojego klienta" – mówił mec. Małecki.

Jak dodał adwokat, dotychczas prokuratura nie przedstawiła pełnej treści zarzutów, a jego klient konsekwentnie zaprzecza, aby popełnił przestępstwo.

"Kiedy zapoznamy się z całością zarzutów, będe mógł się do tego odnieść" – dodał obrońca polityka.

ds/telewizjarepublika.pl