W dzisiejszym ruchu narodowym, odmiennie od sytuacji z dwudziestolecia międzywojennego dominuje paradygmat narodowo radykalny, a nie narodowo demokratyczny. W II RP narodowi radykałowie byli nielicznym nurtem wśród narodowców, ciałem obcym w demokratycznym ze swej natury ruchu narodowym. Narodowi radykałowie (występujący pod szyldem ONR) wywodzili się z monarchistycznych korporacji akademickich. Ich antydemokratyczna tożsamość, wynikała z jednej strony z monarchizmu, a z drugiej było owocem sanacyjnej dyktatury (to właśnie Piłsudski przekonał młodych, że demokracja zbankrutowała i przyszłość to trzymanie społeczeństwa za twarz).


Jednak antydemokratyczni narodowi radykałowie byli w między wojennej Rzeczpospolitej środowiskiem marginalnym, ze względu na swoją liczebność, i obcym ideowo, ze względu na swoje korzenie, choć złożonym z młodej polskiej inteligencji mającej ogromne zasługi dla kraju. Dominująca większość narodowców, a wśród nich Roman Rybarski, była demokratami, zwolennikami samorządności narodu, a nie podporządkowania go jednoosobowej władzy (co łączyło wolnorynkowych narodowych radykałów z ONR i socjalistycznych zwolenników biurokratycznej dyktatury z sanacji).

Dziś niestety, można odnieść takie wrażenie, nie dominuje demokratyczna tożsamość narodowej demokracji, tylko antydemokratyczna tożsamość narodowych demokratów. Moim zdaniem jest to szkodliwa dla Polski sytuacja, bo utrwalenie pozytywnych zmian w kraju wymaga przekonania do pozytywnych zmian społeczeństwa.

Narzucanie społeczeństwu nawet najsłuszniejszych poglądów, bez zadbania by społeczeństwo je zaakceptowało i przyjęło za swoje, jest nieefektywne i nieskuteczne. Najlepszym przykładem tego jest Hiszpania generała Franco. W której dyktator narzucił pozytywne rozwiązania, nie dbając o to, by Hiszpanie uznali je za swoje, co po jego śmierci skończyło się tym, że Hiszpanie za swoje uznali lewicowe patologie (bo lewica, zamiast gardzić obywatelami jak władze, pracowałaby zyskać poparcie społeczne).

Problemem polskiej ideowej prawdziwej prawicy jest to, że zdominowana została ona nie przez idee narodowo demokratyczne, ale właśnie monarchistyczne. Z jednej strony reprezentowane przez ludzi kulturalnych jak profesor Bartyzel, profesor Wielomski, a z drugiej strony przez kontrowersyjnych, żywiących się skandalami, polityków jak Korwin czy Braun.

Wbrew narracji patriotycznej lewicy problemem polskiej ideowej prawdziwej prawicy nie jest to, że Korwin jest skandalistą i gardzi dyplomacją. Problemem nie jest to, że wyborcy polskiej ideowej prawdziwej prawicy godzą się na ekscesy Korwina, bo identycznie na filosemityzm i antykatolicką tożsamość kulturową swoich liderów zgadzają się wyborcy lewicy patriotycznej. Jedni i drudzy nie robią tego z powodów ideowych, ale z powodu pragmatyzmu — ideowi prawicowcy, uważając, że ważniejsza od skandali Korwina jest walka z Unią Europejską i potrzeba obniżki podatków, wyborcy lewicy patriotycznej uznając, że ważniejsze od filosemityzmu i masońskiej tożsamości swoich liderów jest niedopuszczenie do władzy lewicy internacjonalistycznej i jawnie antykatolickiej.

Problem ideowej prawdziwej prawicy w Polsce jest to, że jej liderzy są monarchistami, czyli wyznają idee nie do pogodzenia z demokratyczną ideą narodową. Idea narodowa głosi, że władza w państwie powinna należeć do narodu, z kilku powodów. Po pierwsze dlatego, że naród jest suwerenem, który powinien decydować o swoim losie. Po drugie dlatego, że decyzje podejmowane przez naród, są rozsądniejsze i bardziej efektywne niż decyzje jednoosobowej władzy. Decyzje demokratyczne są owocem kompromisu, czyli uwzględniają w miarę możliwości interes wszystkich obywateli.

Demokratyczna tożsamość nacjonalizmu jest wyrazem realizmu politycznego. Monarchizm to ideologia utopistyczna. Demokracja zapewniła wszystkim krajom rozwój gospodarczy i uchroniła od krwawych konfliktów społecznych. Korwin twierdzi, że demokracja jest gorsza od monarchii, bo lud jest głupszy od rządzących elit, i popiera ustrój nieefektywny. Znajomość realiów zaprzecza takim ocenom Korwina.

Elity władzy nie podejmują decyzji lepszych niż społeczeństwo w demokratycznych głosowaniach. Wystarczy porównać sytuacje między niedemokratyczną monarchią w Korei Północnej a demokratyczną Korą Południową. W niedemokratycznej północnej Korei pleni się komunizm i nędza, w demokratycznej południowej Korei jest kapitalizm i dobrobyt. Identycznie było w niedemokratycznej Europie Wschodniej i demokratycznej Europie Zachodniej. Przykład Chin komunistycznych choć atrakcyjny, przy głębszym poznaniu traci na uroku.

Wyrazem utopii monarchizmu jest, pełne pogardy dla narodu, przekonanie, że król (czy inaczej nazwany jednowładca) będzie lepiej rządził niż naród. Historia tego nie potwierdza. Tak jak monopol na rynku nie zapewnia rozwoju gospodarczego (sukcesy wynikającego z konkurencji, dla której niezbędna jest wielość podmiotów i brak barier w dostępie na rynek), tak rozwoju społecznego nie zapewnia monopol władzy. Rozwój społeczny zapewnia dopiero konkurencja na rynku politycznym, prezentowanie różnych rozwiązań i dyskusja o nich, a tej bez demokracji nie ma.

Korwin jest niewątpliwie jedną z najważniejszych postaci dla ideowej prawdziwej prawicy. Z jednej strony kontestacja przez niego dogmatów socjalizmu była ożywcza, a z drugiej strony promowanie przez niego utopii monarchizmu było szkodliwe intelektualnie – narzuciło destruktywne wzory ideowe, ideo matryce, kolejnym pokoleniom działaczy ideowej prawicy. Skandale i kontrowersje wzbudzane przez Korwina znaczenia większego nie mają, są pożywką dla ludzi ograniczających swoje aspiracje do podniecania się bieżączką polityczną. Znaczeni w ocenie Korwina ma to, że narzucił on wadliwe ideowe matryce prawdziwej ideowej prawicy, to, że jest politykiem wykorzenionym, który reprezentuje swoją autorską ideę, a nie całość dziedzictwa zachodu.

Dziś po wyborach, które zakończyły się dla prawdziwej ideowej prawicy sukcesem (i po latach zapewniły jej reprezentacje parlamentarną), oraz zapewniły patriotycznej lewicy większość parlamentarną, ideowa prawdziwa prawica, wolna od widma wyborów, ma doskonałą okazję do ideowej debaty, do wyzwolenia się od szkodliwej społecznie utopii monarchizmu, do odnalezienia swojej demokratycznej tożsamości. Taka debata będzie wymagała rozliczenia się z Korwinem, ale nie z jego medialnymi ekscesami, ale właśnie z ideo matrycą korwinizmu mikkizmu, z patologią jaką jest monarchizm.

Jan Bodakowski