Przez stolicę oraz inne miasta, w kraju i na świecie, przeszły demonstracje przeciwko rzekomym zmianom klimatu rzekomo wywołanym przez ludzi. Demonstracje były złożone z dzieci, które po to zwolniono z lekcji, by mogły uczestniczyć w manifestacjach.

 

Duża część plakatów była w języku angielskim. Na jednym z nich można było przeczytać apel „uratuj planetę, popełnij samobójstwo”. Eko ekstremiści od dawna głoszą, że ludzie są zagrożeniem dla planety i by ratować środowisko, trzeba likwidować ludzi.

 

Wiele z dziewczynek, albo chłopców (mających niezdrowe pragnienie seksualne), trzymających plakaty wywiązało pragnienie „posiadania gorącego chłopaka, a nie gorącej planety”. Inne ubrane w ciepłe kurtki twierdziły, że „robi się cieplej, niż gorący jest ich wymyślony chłopak”.

 

Dzieci nie zgadzały się z tym, że „grzechem jest oglądać porno, a nie jest grzechem patrzeć jak planeta jest ruch..a”. Proponowałyby „się ruch.ć nawzajem, a nie ruch.ć planety”. 

 

Z krytyką dzieci spotkała się energetyka oparta na węglu. Moim zdaniem dzieci powinny dać dobry przykład i zarządzić, by w ich szkołach i domach wyłączono ogrzewanie, a do budynków, z których korzystają zaprzestano dostarczać ciepłą wodę i prąd.

 

Nieletni deklarowali, że „mają PKB w d.pie”. Uważam, że młodzi ekolodzy, by pokazać swój radykalizm, powinni oddać wszystkie nowe ubrania i gadżety i ubierać się tylko w nieprane ubrania z lumpeksu.

 

Młodzi ekolodzy nie wydali się zainteresowani wylewaniem ścieków do Wisły, czy tym, że osady z oczyszczalni ścieków w stolicy nie są utylizowane.

 

Jan Bodakowski