Czeka nas maraton wyborczy. Najpierw wybory samorządowe. Potem eurowybory. A na końcu parlamentarne. Zapewne Jarosław Kaczyński jest wdzięczny za każdą pomoc dla swojej partii. Największym sojusznikiem PiS okazuje się być groteskowa opozycja. Każdy przejaw jej aktywności zniechęca do opozycji i skłania do popierania PiS. Każdy antypolski i każdy antykatolicki wyskok, każde chamstwo i chucpiarstwo, całokształt groteskowej opozycji, utwierdza Polaków, nawet tych krytycznych wobec PiS, że antyPiSowców chorych z nienawiści do Polski i Polaków nie wolno za wszelką cenę dopuścić do władzy.

 

Kolejnym przykładem jak poprzez krytykę PiS groteskowa opozycja wspiera partie Jarosława Kaczyńskiego jest opublikowany na portalu antyPiSu „Oko press” artykuł Moniki Prończuk „Centrum Pomocy Cudzoziemcom grozi zamknięcie. Kończą się fundusze miejskie, PiS blokuje środki unijne” w którym antyPiSowska publicystka stara się przekonać przeciwnych napływowi imigrantów do Polski Polaków, że PiS robi wszystko by uniemożliwić imigrantom napływ i pobyt w Polsce. Można mieć nadzieje, że jest to prawda.

Zdaniem antyPiSowskiej publicystki „PiS wykorzystał lukę w przepisach UE i odciął organizacje pomocowe” dla cudzoziemców w naszym kraju „od pieniędzy unijnych” co doprowadzi, że te zdominowane przez lewicowych aktywistów organizacje zaprzestaną uczyć imigrantów naszego języka, udzielać im wsparcia psychologicznego, zapewniać im opiekę prawną, i znajdować dla nich mieszkania. I pewnie przy okazji faszerować i tak wrogich nam imigrantów swoimi lewicowymi urojeniami.

Jak można dowiedzieć się z artykułu na antyPiSowskim portalu „PiS od 2015 blokuje pieniądze europejskie dla NGO-sów pomagającym uchodźcom i migrantom. Zamiast do organizacji pozarządowych, które prowadzą działania pomocowe i integracyjne na rzecz migrantów, pieniądze trafiły do wojewodów. Rząd PiS sprytnie wykorzystał lukę w przepisach unijnych i zorganizował konkursy „ograniczone”, w których startować mogli tylko wojewodowie. Wojewodowie „mogą, ale nie muszą” zaprosić do współpracy organizacje pozarządowe i mają pełną dowolność w dobieraniu organizacji partnerskich”.

Komentując informacje lewicowego portalu należy stwierdzić, że choć cieszy, że pieniądze poprzez budżet centralny nie trafiają do organizacji lewicowych, to szkoda, że w ogóle są wydawane na osadzanie wrogich nam imigrantów w naszym kraju. Środowiska lewicowe wspierają imigracje, licząc na to, że umożliwi im to zniszczenie naszej tożsamości kulturowej, narodowej, religijnej, co umożliwi sprawne wprowadzenie lewicowego totalitaryzmu w zbiorowości w której zniszczono naturalne więzi społeczne (kulturowe, religijne, narodowe, rodzinne). Lewicowcy by doprowadzić do zniszczenia zachodniej cywilizacji i nas zniewolić, są nawet skłonni zgodzić się na oddanie części władzy islamistom (pewnie tylko na jakiś czas), którzy negują równość kobiet i mężczyzn, oraz swobodę wyznania.

Z informacji na lewicowym portalu wynika, że środki na działalność organizacji wspierających imigrantów też przekazywane są lewicowym organizacjom pozarządowym przez samorządy. Co jest kolejnym argumentem pokazującym jak ważne jest to by wygrać w wyborach samorządowych i odebrać pieniądze podatników z rąk lewicy, tak by samorządy nie mogły marnować publicznych środków na lewicową propagandę w instytucjach kultury i szkołach, wspieranie szkodliwych dla zdrowia kobiet zabiegów in vitro, czy ściągnie problemów w postaci islamskich imigrantów chcących zaprowadzić szariat i odebrać kobietom wszelkie prawa.

Zdaniem antyPiSowskiej publicystki, co cieszy każdego polskiego patriotę, „cudzoziemcom w integracji rząd nie pomaga w żaden sposób. (...). Nie istnieje żaden rządowy dokument dotyczący polityki integracyjnej, rząd nie ma sensownego pomysłu na to, jak ułatwiać cudzoziemcom interakcje z polskim społeczeństwem, uczyć się polskiego języka i kultury, czy odnaleźć się na rynku pracy. (...) To z pewnością nie jest metoda na to, żeby cudzoziemców zachęcać do przyjazdu do Polski – i do zamieszkania tu na stałe”.

Z informacji podawanych przez lewicowy portal wynika, że pomimo starań rządu, „jak podaje Ministerstwo Pracy, w 2017 roku polskie urzędy pracy wydały 235 tys. pozwoleń na pracę dla cudzoziemców oraz zarejestrowały 1,8 mln tzw. oświadczeń pracodawców „o zamiarze powierzenia pracy cudzoziemcowi”. 85 proc. pozwoleń na pracę i 95 proc. oświadczeń dotyczyło Ukraińców, których zatrudnia już 10 proc. polskich pracodawców. Pozostali cudzoziemcy pracujący w Polsce to obywatele Białorusi, Mołdawii, Indii, Nepalu, Turcji, Armenii, Chin i Wietnamu”.

Jan Bodakowski