Ludzie żyją irracjonalnym przeświadczeniem, że pandemia zmieni coś na świecie. W wymiarze indywidualnym, zwłaszcza gdy zachorujemy i umrzemy, albo gdy w wyniku kwarantanny stracimy prace lub firmę i zbankrutujemy — zapewne tak. Jednak w wymiarze społecznym zmiany nie będą tak doże, jak w wyniku wojny – pandemie przetrwa nienaruszona infrastruktura (kanalizacja, wodociągi, gazociągi, drogi, mosty, fabryki, domy, szpitale), zmarłymi są osoby stare i chory więc nie zmniejszą się zasoby siły roboczej, na szczęście najmniej zagrożone zarażeniem są dzieci i młodzież. Większe straty społeczeństwo może mieć z tytułu kwarantanny (oczywiście rządzący nie mieli możliwości jej niewprowadzenia, by nie dopuścić do załamania się ochrony zdrowia). O wiele istotniejsze od obecnej pandemii są na pewno zmiany demograficzne, w tym starzenie się populacji rdzennych Europejczyków i islamizacja Europy przez młodych imigrantów z ogromną dzietnością.

Dynamikę procesu islamizacji w Europie, w tym i na przykładzie Wielkiej Brytanii, doskonale opisał w wydanej nakładem wydawnictwa Wektory pracy „Niemcy jako Mekka. Cicha islamizacja Europy” (zmarły w 2017 roku) Udo Ulfkotte (niemiecki publicysta, doktor Uniwersytetu we Fryburgu, wykładowca w Federalnej Akademii Polityki Bezpieczeństwa i na uniwersytecie w Lüneburgu, oraz na Olivet University w San Francisco).

Według autora książki w ostatniej dekadzie liczba muzułmanów w Wielkiej Brytanii uległa podwojeniu, w konsekwencji w przyszłości muzułmanie będą decydować o polityce na wyspach, w tym polityce zagranicznej Wielkiej Brytanii. Odmiennie od starzejącego się społeczeństwa rdzennych Brytyjczyków „obecnie połowa wszystkich muzułmanów w Wielkiej Brytanii to ludzie poniżej 25 roku życia, a jedna trzecia poniżej 15 roku życia”.

Zdaniem autora książki islamscy imigranci w Wielkiej Brytanii, podobnie jak i w innych krajach Europy, się nie integrują. Jedna trzecia muzułmanów w Wielkiej Brytanii „nie zna w ogóle języka angielskiego lub zna go tylko na elementarnym poziomie”, 24% nie ma kwalifikacji zawodowych, 22% nigdy nie pracowało. Na wyspach 49% muzułmanów popiera kaznodziei głoszących nienawiść do innowierców, 11% popiera dżihad, 25% aprobuje zabijanie dziennikarzy krytycznych wobec islamu.

Jak można się dowiedzieć z pracy „Niemcy jako Mekka. Cicha islamizacja Europy” w Wielkiej Brytanii następuje bardzo szybka islamizacja edukacji publicznej. Chrześcijańskie wydarzenia zostały zastąpione islamskimi, wprowadzono modlitwy islamskie w czasie nauki, pielgrzymki do Mekki i Medyny, segregacje uczniów (dyskryminacje dziewcząt i innowierców), zwiększono role islamskich nauczycieli. W szkołach w Wielkiej Brytanii „zdarzają się pierwsze przypadki, że chrześcijańskie dzieci w przedszkolu nie mogą zjeść śniadania przyniesionego z domu, ponieważ nie jest ''halal'' i mogłoby urazić uczucia religijne dzieci z rodzin muzułmańskich”.

Zdaniem autora książki w Wielkiej Brytanii „radykalni muzułmanie stworzyli siatkę nauczycieli i wychowawców, aby w świeckich państwowych szkołach wychowywać generacje nietolerancyjnych młodych muzułmanów” - w tym celu nauczyciele islamiści poddali mobbingowi niewiernych nauczycieli i dzięki temu „przeforsowali swoje reguły”. Dzięki swoim wpływom nauczyciele islamiści umieścili w bibliotekach szkolnych książki propagujące mordowanie niewiernych, chwalące islamskich terrorystów. Według autora książki w Wielkiej Brytanii nauczyciele boją się podawania informacji o chrześcijaństwie, by nie urazić, uczuć uczniów muzułmanów.

W opinii autora pracy w Wielkiej Brytanii wprowadzono równoległe oficjalne sadownictwo muzułmańskie – Muzułmański Trybunał Arbitrażowy. Brytyjskie Zrzeszenie Adwokatów opublikowało zasady szariatu, by adwokaci wiedzieli, że kobiety nie mają takich praw dziedziczenia w społeczności muzułmańskiej jak mężczyźni.

Autor pracy uważa, że islamscy imigranci w Wielkiej Brytanii nie widzą potrzeby przestrzegania brytyjskiego prawa, choć muzułmanie stanowią 5% populacji, to wśród więźniów jest ich 15% (wśród skazanych za najcięższe przestępstwa 50%).

Autor pracy twierdzi też, że w Wielkiej Brytanii we wszystkich punktach gastronomicznych jedzenie robione jest tylko z mięsa z islamskiego uboju rytualnego (od którego odprowadzana jest opłata na rzecz islamskich organizacji finansujących islamizacje), by nie narażać się na gniew islamskich konsumentów. Armia brytyjska wprowadziła żywność halal dla wszystkich żołnierz, choć jedzenie mięsa z uboju rytualnego jest sprzeczne z religią sikhów, którzy chętnie służą w brytyjskiej armii (odmiennie od muzułmanów).

Za pojawienie się milionów islamskich migrantów w Wielkiej Brytanii odpowiada lewicowa Partia Pracy, która od 1997 do 2010 wpuszczała na teren Wielkiej Brytanii wszystkich chętnych. Populacja wyspy wzrosła z 55 do 63 milionów, przy czym populacja muzułmanów rosła 10 razy szybciej niż populacja rdzennych mieszkańców. Według demografów w 2050 roku większość mieszkańców Wielkiej Brytanii będzie muzułmanami – już dziś liczba rdzennych mieszkańców spada, a liczba muzułmanów przyrasta. W 2017 muzułmaninie stanowili 8% populacji, przy zachowaniu obecnych tendencji w 2030 będą stanowić 15%, w 2040 28%. Dynamikę procesu pokazuje to, że już dziś w Londynie jest więcej meczetów niż kościołów chrześcijańskich. Zmiany demograficzne są szybsze, niż przewidywano – muzułmanów w „Wielkiej Brytanii przybywa dziesięć razy szybciej niż reszta obywateli”.

Autor pracy głosi, że już dziś w Wielkiej Brytanii są wioski w 100% muzułmańskie, gdzie brytyjskie prawo nie obowiązuje – państwo nie pobiera podatków, policja nie działa, bo nie jest informowana o przestępstwach, islamscy terroryści mają swoje obozy szkoleniowe. Media stan ten ukrywają. Brytyjczycy są mniejszością w wielu swoich miastach, już w 2011 było w Wielkiej Brytanii 2011 islamskich enklaw.

Zdaniem autora pracy radykalny islam kwitnie w Wielkiej Brytanii, wszędzie tam, gdzie muzułmanie stanowią więcej niż 1/3 populacji. Z takich miejsc uciekają rdzenni Brytyjczycy. Już dziś w Londynie rdzenni Brytyjczycy są mniejszością (stanowią 45% populacji). W jednej z dzielnic stanowią 31%, podczas gdy muzułmanie z Bangladeszu stanowią 32%. W takich dzielnicach Londynu i innych brytyjskich miast kobiety ubrane po europejsku narażone są na lincz, ludzie nieprzestrzegający ramadanu są bici, a publicznie wiszące plakaty informują, że jest to islamska strefa.

Brytyjskie wydawnictwa, by nie drażnić muzułmanów, nie wydają książek, w których przedstawiane są świnie i wieprzowina. Renomowane hotele na wyspach, gdy są kupowane przez muzułmanów, zaczynają funkcjonować zgodnie z szariatem. Lokale rozrywkowe w niektóre dni są dostępne tylko dla muzułmanów, by muzułmanie nie byli narażeni na obecność niewiernych. Ze sprzeciwem muzułmanów spotykają się szczepionki robione z preparatów pozyskanych od świń.

W opinii autora książki problem społecznym stały się w Wielkiej Brytanii wynikające z kultury islamskiej takie patologie jak wielożeństwo, przymusowe małżeństwa, przemoc wobec kobiet i niewolnictwo, pogarda i przemoc seksualna wobec kobiet. Ogromnym obciążeniem dla brytyjskich podatników jest wypłacany islamistom socjal. Muzułmanie w Wielkiej Brytanii wymuszają ekshumacje niewiernych z publicznych cmentarzy, by zwłoki muzułmanów nie leżały w ziemi sprofanowanej obecnością zwłok niewiernych.

Postępy islamizacji są wspierane przez władze brytyjskie, które przyjęły prawo przewidujące, że krytycy islamu są karani jako ekstremiści. „Scotland Yard zaleca brytyjskim policjantom, aby w drodze na służbę nie nosili policyjnych mundurów, ponieważ mogą stać się celem ataków ze strony Muzułmanów” - także kapłani chrześcijańscy w Wielkiej Brytanii nie mogą publicznie chodzić „z widocznymi oznakami swojej wiary”, ponieważ może to prowokować muzułmanów do aktów agresji. Władze Wielkiej Brytanii boją się stawiać pomniki ofiarom terrorystów islamskich.

Według autora książki brytyjscy policjanci odmawiają przyjmowania zgłoszeń, jeżeli sprawcami są muzułmanie (setki tysięcy rdzennych Brytyjek gwałconych przez kilkanaście ostaniach lat przez islamistów nie otrzymało żadnej pomocy ze strony państwa), islamiści szkolą na terrorystów nawet 10-letnie dzieci, więcej muzułmanów z Wielkiej Brytanii walczyło w szeregach Państwa Islamskiego, niż służyło w brytyjskiej armii.

Jan Bodakowski