Szanse? Dobre kontakty w świecie biznesu,tworzące się już podobno struktury, zmęczenie elektoratu Platformą Obywatelską. Kłopoty? Prawie cała reszta. Nowy na polskiej scenie politycznej byt roboczo nazwany partią Petru już na starcie obciążony jest grzechami, przez które może mieć problem z przekroczeniem progu wyborczego. To nie znaczy, że jest zupełnie bez szans.

Partia ma powstać na bazie działającego już stowarzyszenia Nowoczesna.pl. Z wypowiedzi ekonomisty Ryszarda Petru, który stał się twarzą grupy wynika, że stronnictwo będzie liberalne gospodarczo, modernizacyjne i niebędące Platformą Obywatelską. Partia Petru ma stać się nową jakością w polskiej polityce. I tu natrafiamy na pierwszy problem. Tę nową jakość tworzą bowiem tacy debiutanci, jak Leszek Balcerowicz, Andrzej Olechowski i Władysław Frasyniuk. Jedyną nieograną w polityce postacią jest tu sam Petru, choć i on nie należy do młodzieniaszków. Nie wiadomo też, czy sprawdzi się w nowej dla siebie roli polityka. Problem drugi jest taki, że hasłami stricte ekonomicznymi nie da się przyciągnąć zbyt wielu wyborców. Owszem, w czasie kryzysu może to być łatwiejsze niż czasie prosperity, ale i tak ułatwianie życia przedsiębiorcom czy odbiurokratyzowanie gospodarki nie rozpali emocji elektoratu. Ludzie o tym posłuchają, przyznają rację, a potem zagłosują na tego, kto ma takie jak oni zdanie w sprawie aborcji, albo przyczyn katastrofy w Smoleńsku. Dobitnym tego przykładem jest los inicjatywy politycznej szefa Business Center Clubu Marka Goliszewskiego. Goliszewski od lat próbuje stworzyć grupę polityczną posługującą się hasłami bardzo podobnym to tego co głosi Petru. Ma spore możliwości, kontakty, zapewne nie może narzekać na brak dostępu do kasy. Czas mija, grupa powstać nie może. Na taki produkt nie ma targetu.

Czy w takim razie partia Petru jest skazana na porażkę? Niekonieczni, jeśli zawczasu pójdzie drogą wytyczoną przez PO. Platforma z partii prezentującej się jako liberalno-modernizacyjna dość szybko przekształciła się we front petryfikacji systemu III RP. Obecność w partii Petru Andrzeja Olechowskiego (jeden z „trzech tenorów” zakładających PO; w oświadczeniu lustracyjnym przyznał się do współpracy) może wskazywać, że nowe stronnictwo będą popierać te same środowiska, które wciąż jeszcze stawiają na PO. A wtedy podgryzanie elektoratu rządzącej partii stanie się możliwe. Twórcom partii Petru nie będzie chyba robiło większej różnicy, czy odbywałoby się to pod hasłami raczej konserwatywnymi, czy raczej lewicowymi. Być może też wpływ na rozwój nowego bytu będą miały także wybory prezydenckie. Czy partia Petru dogada się z którymś z kandydatów, który osiągnie dobry wynik? Na razie to tylko moje przypuszczenie, ale na pewno by to ugrupowaniu pomogło.  

Jakub Jałowiczor