SLD miałoby większe szanse w wyborach, gdyby nie udawało, że nie jest SLD – wynika z analizy Aleksandry Jakubowskiej. „SLD pozwolił zawłaszczyć partiom prawicowym obszary, które były kiedyś jego domeną” - pisze była działaczka lewicy.

Rzeczniczka rządów Józefa Oleksego i Włodzimierza Cimoszewicza i szefowa gabinetu premiera Leszka Millera twierdzi, że SLD popełniło błędy taktyczne i strategiczne.

„SLD pozwolił zawłaszczyć partiom prawicowym obszary, które były kiedyś jego domeną – pisze polityk nazywana niegdyś lwicą lewicy. - Do PiS-u zwrócili się ci, którzy czuli się pokrzywdzeni, wykluczeni, pozbawieni miejsca przy stole, na którym dzielono dobrodziejstwa transformacji. Młodzi, którzy szukali pracy w Polsce, a także ci, którzy w jej poszukiwaniu musieli emigrować. Pracownicy przedsiębiorstw zagrożonych likwidacją. Większość  dawnego tzw. socjalnego elektoratu lewicy uznała, że ich interesy lepiej reprezentuje ktoś inny.  A jeśli chodzi o tę część dawnego elektoratu SLD ( w sumie niewielką) , dla której ważne były kwestie światopoglądowe i obyczajowe, znalazła ona lepszego wyraziciela swoich oczekiwań w osobie Janusza Palikota i Twojego Ruchu”. W dodatku, zdaniem Aleksandry Jakubowskiej, Sojusz Lewicy Demokratycznej nie wykorzystał szansy na punktowanie rządu PO.

„Postawa propaństwowa, współdziałanie partii opozycyjnej z rządząca koalicją w sprawach najważniejszych dla kraju, takich jak bezpieczeństwo czy polityka zagraniczna mogą być tylko powodem do satysfakcji w demokratycznym państwie. Jednak jest gdzieś ta cienka granica, kiedy taka postawa zamienia się w dość wyrachowane działanie zmierzające do niepalenia za sobą mostów w imię nadziei na przyszłą koalicję” - tłumaczy Jakubowska.

Zdaniem „lwicy lewicy” błędem było też wystawienie w wyborach prezydenckich Magdaleny Ogórek. „Dobijającym błędem” nazywa Jakubowska „podjęcie decyzji o przystąpieniu  do koalicyjnego komitetu wyborczego razem z nic nie znaczącymi kanapowymi partyjkami mieniącymi się lewicowymi i Ruchem Palikota, skompromitowanym ekscesami swojego przewodniczącego i jeszcze bardziej mizernym niż Ogórek wynikiem jego startu w wyborach prezydenckich”.

„W przypadku SLD będą się ścierać dwa nurty – tych, co chcą absolutnie pogrzebać „postkomunistyczną” przeszłość Sojuszu i tych, którzy uważają, że marka jeszcze się nie zużyła. Uważam, że rację mają ci drudzy” - prognozuje była rzecznik Oleksego i Cimoszewicza.

„I na koniec taka przypowieść ( copyright Czarzasty). Otóż w każdym plemieniu jest starszyzna, która daje sygnał : zbliża się bizon, szykujcie dzidy, i młodzi, którzy tymi dzidami bizona zabiją.

I moja kontynuacja tej przypowieści : w SLD młodzi chcieli i wskazać bizona, i zabić go tą dzidą. Tylko okazało się, że ów bizon to mysz polna, którą dzida minęła z daleka” - puentuje „lwica lewicy”.

KJ/aleksandrajakubowska.blog.onet.pl