Wojciech Cejrowski opisał na swoim facebooku ciekawą historię o... zakupach. A konkretnie o tym, jak kupił kiedyś rzecz nie na sprzedaż, przy okazji ciekawie się targując. 

"Donieśli mi znajomi co tam Państwo wypisują pod spodem - komentarze "na fejsie". Myślałem, że popękam ze śmiechu, gdy dowiedziałem się, że ktoś mnie próbował rozjechać za moje śliczne dekoracje pokazane niedawno w TVP Info. Drewniany parawan udający biblioteczkę ze starymi książkami się nie podobał? A mnie się podoba!" - zaczął Cejrowski.

"Lubię książki - pisać i czytać, lubię się książkami otaczać, kiedy więc w sklepie z meblami zobaczyłem stary parawan udający bibliotekę, zaraz go zabrałem na plecy (waży ok 100 funtów) i polazłem do kasy. 
Babeczka na kasie mówi mi, że to dekoracja. Ja jej na to, że też tak uważam, że dekoracja, że świetna, i że ją sobie postawię w domu i będę miał udekorowane. A potem pytam ile się należy?
Ona mi na to, bardzo grzecznie, jak choremu na niedorozwój, tłumaczy że to dekoracja SKLEPOWA i nie na sprzedaż.
Ja z kolei udaję chorego na niedorozwój, który uśmiecha się głupio i kupuje twardo, tylko niech mi pani powie za ile.
W końcu wezwali kierownika, który...
Zrugał kasjerkę. Zrobił to cichuteńko, na ucho, tak, żebym nic nie słyszał i się nie zorientował, ale czytałem mu z ust:
- Pani Cristino, czy pani oszalała?! Jak w sklepie coś może nie być na sprzedaż ??? W naszym sklepie WSZYSTKO ZAWSZE jest na sprzedażżżż! - wyszszeptał jej do ucha. - Nawet ssssufit mamy na sprzedaż, jeśli tylko ktoś chce kupić. A ten oto świr... - w tym momencie kierownik popatrzył na mnie z uśmiechem z serii "zaraz to dla Pana Klienta załatwię" - no więc, pani Cristino ten świr, chce kupić stary odrapany parawan, który tu stoi od stu lat... TO NALEŻY MU GO NATYCHMIAST SPRZEDAĆ, a my sobie kupimy nowy, inny, lepszy, taki sam, ale inny, cokolwiek!
Następnie kierownik zwrócił się do mnie w uniżonościach, przeprosił za kasjerkę, że nie znała ceny i kazał mi zapłacić 199 dolarów.
Ja na to zacząłem udawać, że chcę zemdleć, na co Kierownik udzielił mi 10% rabatu, na co ja udałem, że teraz z kolei chcę się rozpłakać, na co Kierownik... rozpoznał we mnie starego gracza, zmienił ton i powiedział prosto:
- Dobra. W co gramy?
Wtedy ja zmieniłem twarz na normalną i odpowiedziałem:
- To jest stary parawan z wystawy, porysowany; stoi tu już sto lat. Jestem jedyną osobą, która to zechce kupić. A jak Pan teraz nie sprzeda, to za chwilę ten parawan będzie trzeba wyrzucić. Proponuję żeby mi pan go sprzedał TANIO, a wy sobie kupicie nowy, inny, lepszy, taki sam, ale inny, cokolwiek!
- Zgoda. Ile?
- Usłyszałem wyraźnie 99 dolarów.
- Mówiłem 199: STO dziewięćdziesiąt dziewięć!
- Tak, ale ja wyraźnie usłyszałem tylko 99, a reszta była niewyraźnie. Szeptał pan coś do ucha kasjerki i nie chciał pan żebym to słyszał, prawda? Więc nie usłyszałem całości, tylko końcówkę 99.
- Zgoda.
- Plus ten rabat co mi go Pan udzielił.
- Zgoda. 90.
- Ale... ten drugi rabat! 15%...
- NIE!
- OK. 90.
- Pani Cristino, proszę skasować pana klienta na 90 dolarów i dodatkowo wręczyć mu naszą kartę sklepową na drugi rabat: 15%, ale na PRZYSZŁE zakupy w naszym sklepie" - kontynuował.

 

mod/facebook