Św. Paweł zachęca nas: „Nie śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi!” (1 Tes 5,4). Wprawdzie te słowa Apostoł Narodów mówi w kontekście dnia Pańskiego, który „przyjdzie tak, jak złodziej w nocy” (1 Tes 5,2), ale można je również odnieść do medytacji. Ona jest doskonałą okazją do praktykowania czujności, do świadomego trwania w rzeczywistości, do trzeźwego przeżywania teraz. Mamy przecież „czuwać we wszystkim” (2 Tm 4,5), a więc również podczas medytacji. Ona nie jest jakimś specjalnym czasem, ekskluzywnym momentem. To kolejny etap w ciągu dnia, równie ważny, jak inne. Podczas medytacji mamy być tak samo obecni, jak w czasie pozostałych chwil dnia, jak w czasie innych spotkań. Nie może być to okres zawieszenia, przejścia w inny wymiar, wyizolowania. Ma to być normalny czas, ale ze świadomością, z Kim się spotykamy i do Kogo się zwracamy.

Co zaś stanie się, jeżeli nie będziemy czuwać? „Jeśli więc czuwać nie będziesz, przyjdę jak złodziej, i nie poznasz, o której godzinie przyjdę do ciebie” (Ap 3,3).

To czuwanie eschatologiczne, o którym pisze św. Jan, dotyczy całej postawy człowieka, bez względu na to, co robimy i czym się zajmujemy. Dobry gospodarz powinien stać na straży domu, w którym mieszka. Jego zadaniem jest ochrona rodziny przed różnymi niebezpieczeństwami. Czuwanie powinno tym bardziej pełne ochoty, jeżeli się modlimy. Św. Paweł przestrzega nas o tym: „Trwajcie gorliwie na modlitwie, czuwając na niej wśród dziękczynienia” (Kol 4,2). Apostoł Narodów nie mówi tutaj tylko o jakimś czuwaniu, o byciu przytomnym. On mówi, żeby trwać gorliwie. Ma to więc być aktywna postawa, pełnaświadomego bycia w rzeczywistości i zapału Ducha Świętego. Jeżeli prawdziwie czuwamy, to mamy świadomość, co się wokół nas dzieje. Widzimy to, co jest przed nami, to, co jest obok nas. Potrafimy wtedy dostrzec wiele rzeczy. Trudno jest, aby coś nam umknęło.

Chrześcijanin jest osobą, która wyczekuje Pana. On czeka na swego Zbawcę i Króla. Pragnie z Nim się spotkać, w Komunii św., w drugim człowieku. Problem polega jednak na tym, że nie wiemy kiedy przyjdzie Pan. „Gdyby gospodarz wiedział o której godzinie złodziej ma przyjść, nie pozwoliłby włamać się do swego domu”. Skoro zatem nie znamy daty przyjścia Pana, to postawę, jaką powinniśmy przyjąć jest czuwanie. Jest to zarazem jakieś tajemnicze trwanie. To ufne patrzenie przed siebie z nadzieją, że nastąpi spotkanie. Całe życie chrześcijanina powinno być ukierunkowane na spotkanie z Panem, na zjednoczenie się z Nim. Ten moment skłania do zdeterminowanej i jednoznacznej postawy wierzącego. On nie może przejść wobec tego obojętnie. On wie, że „czas jest krótki” (1 Kor 7,29). On wie, że jego życie dobiegnie końca. Nieznajomość daty tego wydarzenia powoduje zaś, że jedyną logiczną postawą jest czuwanie. W przeciwnym wypadku godzimy się na możliwość bycia nieprzygotowanym.

Zatem „Niech będę przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie! A wy bądźcie podobni do ludzi, oczekujących swego Pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie. A to rozumiejcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie złodziej ma przyjść, nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie” (Łk 12, 35-40).

Niech będą przepasane biodra wasze! Czyli bądźcie gotowi na spotkanie z Panem! Czynność przepasywania bioder dokonywano w kilku przypadkach. Między innymi występowało to w sytuacji, gdy ktoś wybierał się w drogę. Tak uczynili Izraelici, gdy wybierali się do wyjścia z Egiptu: „Biodra wasze będą przepasane, sandały na waszych nogach i laska w waszym ręku” (Wj 12,11). Po spożyciu Paschy Lud Wybrany był od razu gotów udać się w drogę. Medytacja też jest w pewnym sensie drogą, drogą do Najwyższego. Drogą, która niewiadomo ile potrwa i kiedy się zakończy. Niemniej jest drogą niezmiernie interesującą.

Słowa Chrystusa o przepasaniu bioder z powyższej przypowieści są oczywiście obrazem i nie ma powodu by widzieć w tym cnotę czystości, ale właśnie gotowość na przyjście Pana. Obraz zapalonych pochodni również ma to samo znaczenie. Wyraża ono ponadto chęć spotkania Pana. Wierzący pragnie widzieć nadchodzącego Mistrza. On nie chce przegapić momentu, gdy „Król królów i Pan panów” (Ap 19,16) będzie nadchodził. Dlatego zapala pochodnię i wygląda Go. On chce być gotowy, „aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze”. Ci będą szczęśliwi, którzy będą czuwać. Będą szczęśliwi, ponieważ spotkają umiłowanego swej duszy. „Oto stoję u drzwi i kołaczę:  jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” (Ap 3,20). Czy tylko wierzący będzie wieczerzał z Panem? Czy tylko będzie ucztował z Królem Wszechświata? Nie. Oto Król „przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał”. Czy ta scena nie skłania serca człowieka do refleksji? Czy to nie zadziwiające, że Stwórca będzie usługiwał swemu stworzeniu? Niech słowa Chrystusa będą odpowiedzią:  „Albowiem Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu” (Mk 10,45).

Wielki Post to okres czuwania i wewnętrznej przemiany – czy post może być modlitwą ciała i duszy?

Brunon Koniecko OSB

Źródło: www.ps-po.pl