Relacja zachodząca pomiędzy nauką, wiarą i cudami jest tematem okrytym szczególną fascynacją, choć niepozbawionym obiektywnych trudności. Połączenie nauki, wiary i cudów uważam za fundamentalne w naszym życiu, a jeszcze ważniejsze w życiu lekarza. Dlaczego? Zdradzę to później. Dla jasności wywodu na początku trzeba zdefiniować podstawowe pojęcia, gdyż sposób ich rozumienia i interpretacji może być różny.

Nauka
Słowo ‘nauka’ pochodzi od łacińskiego ‘scientia’ (‘scire’ – wiedzieć) i oznacza zespół uporządkowanych oraz powiązanych ze sobą wiadomości, zorganizowanych logicznie na podstawie zasad ustalonych w sposób jednoznaczny, a otrzymanych dzięki ścisłej metodologii. Nauka to poznanie uzyskane na drodze poszukiwań. Zdobyte wiadomości mogą być zweryfikowane oraz poddane krytyce, zatem z zasady są wolne od wszelkiego autorytetu, nawet jeśli stanowią syntezę doświadczenia i rozumu.

Nauka jednak nie może rościć sobie prawa do wyjaśnienia wszystkiego, co dotyczy człowieka i świata – należy do wszystkich, a nie tylko do tych, którzy chcą podnieść ją do rangi wartości absolutnej. „Nawet jeśli wszystko jest nauką, nic nie jest nauką” – mawiał Einstein, który potem dla potwierdzenia, że nauka nie może wyjaśnić wszystkiego, dodał: „Istnieją momenty całkowitego uwolnienia się od ograniczeń przestrzeni i czasu. Wówczas ma się wrażenie przebywania na małej planecie, by w zadziwieniu obserwować chłodne, ale mimo wszystko przejmujące, piękno wieczności i tego, co nie zmierzone. Życie i śmierć stają się jednym strumieniem i nie ma już ani ewolucji, ani wieczności, tylko byt, samo bycie”.

Wiara
Wiara zespala wolę i rozum w zaufaniu boskim prawdom nie przez ich wewnętrzną oczywistość, ale przez autorytet i prawdomówność objawiającego je Boga. Wiara opromienia oblicze, ofiaruje duszy słodycz, uwodzi serce. Jest źródłem radości, pokoju, harmonii w człowieku i w jego relacjach ze światem, doznań nieopisanych i głębokich. Wiara wychwala, przydaje splendoru, inspiruje i sprawia, że rzeczy stworzone stają się jeszcze cudowniejsze. Jakikolwiek byłby osąd ateistów, agnostyków, naukowców, stwierdzamy, że bez wiary nie można żyć naprawdę; bez niej życie staje się czystą techniką.

Cud
Cud, dziw (z łaciny ‘miraculum’, o słowotwórczym rdzeniu ‘mirar’ – podziwiać, dziwić się) oznacza rzecz niespotykaną. Termin ten jest używany w celu opisania faktu, który rodzi zdziwienie, zachwyt, zaskoczenie na tyle, na ile przekracza granice przewidywalności wydarzeń albo możliwości ludzkiego działania. Cud stoi poza i ponad porządkiem natury, istniejąc bezpośrednio dzięki Bogu lub przez wstawiennictwo osoby godnej. Właśnie z tego powodu przesiąknięty racjonalnością człowiek XXI wieku niechętnie przyjmuje ideę cudu.

Medycyna a cuda
Rzeczywistością, w której najczęściej dochodzi do stwierdzania działania sił nadprzyrodzonych, jest medycyna. My lekarze, ludzie nauki, oceniamy chorobę w kategoriach medyczno-naukowych. Z naukowego punktu widzenia istnieją konkretne, ustalone wyróżniki do uznania uzdrowienia za nadzwyczajne, niewyjaśnialne naukowo:

  1. Choroba musi być niezbicie stwierdzona i dokładnie określona. Diagnozę przeprowadza się wszystkimi możliwymi i dostępnymi środkami naukowymi.
  2. Choroba musi mieć charakter organiczny (nie może być wynikiem fantazji albo stanów psychotycznych).
  3. Po stwierdzeniu z całą pewnością poważnej, ciężkiej, śmiertelnej choroby (co najmniej niedomagającego organu) prognoza lekarska nie zakłada powrotu do zdrowia.
  4. Uzdrowienie powinno nastąpić niespodziewanie, nieomal momentalnie (odwrotnie niż w przypadku uszkodzeń organicznych, których gojenie następuje stopniowo, etapami).
  5. Przepisana i przeprowadzona terapia nie może mieć żadnego wpływu ani na przebieg choroby, ani na uzdrowienie.
  6. Uzdrowienie musi być trwałe, tzn. potwierdzone przez kolejne kontrole lekarskie, przeprowadzane w różnych odstępach czasu. Krótkotrwałego polepszenia stanu zdrowia nie uznaje się za uzdrowienie.

Aby cudowny powrót do zdrowia widzieć w jego pełni, do tak opisanych przypadków należy dołączyć ocenę i krytykę teologiczną. Nie może ona pomijać wymiaru fundamentalnego, tzn. stałego powiązania – ze strony chorego i innych osób – uzdrowienia z aktami religijnymi, które mogą się wyrażać w modlitwach, pielgrzymkach, czy używaniu relikwii.

Osoba obdarowana nadzwyczajnym uzdrowieniem nie może traktować go jako przywileju i nie powinna zatrzymać otrzymanej łaski tylko dla siebie, ponieważ została powołana do bycia świadkiem wydarzenia zrealizowanego także dla dobra wspólnoty chrześcijańskiej. Stąd też potrzebna jest weryfikacja cudu, która odbywa się poprzez działania fundamentalne: powiadomienie oraz medyczne i pastoralne przyjęcie. Przyjęcie duchowe powinno nastąpić z gorliwością, niezmożonym zaangażowaniem, skrupulatnym zapałem, z rozwagą, bez bojaźni, z całkowitym zaufaniem w Bożą, a nie magiczną asystencję.

Obok przyjęcia pastoralnego stoi medyczne, które powinno charakteryzować się kompetencją, dyspozycyjnością, postawą wzajemnego słuchania. Lekarze wezwani w sprawie nie mogą przyjmować postawy nieufności w stosunku do osób składających świadectwo uzdrowienia. Przeciwnie, powinni pozyskać wszystkie możliwe materiały do odpowiedniego i pogłębionego ich zbadania. Lekarza nie usprawiedliwia brak otwartości na duchowy wymiar człowieka, ponieważ, co podkreślam, najlepszym dla niego mistrzem jest pacjent.

Autonomia nauki i wiary
W przeszłości cuda miały duże znaczenie w Kościele, ponieważ dowodziły prawdy. Dzisiaj coraz częściej stają się one przyczyną wypaczeń rodzących problemy i kłopoty. Dlatego Kościół z rezerwą przyjmuje fakty, które wykraczają poza prawa naturalne, i z tego powodu wyłącznie reprezentantom nauki powierza dokonanie rygorystycznego wyboru uzdrowień, jawiących się jako niewyjaśnialne.

W tym kontekście konieczne jest zachowanie autonomii nauki i wiary, które powinny jednak wspomagać siebie w sąsiadujących strefach na tyle, na ile jedna potrzebuje drugiej.

Powtórzyłem za Einsteinem, że wszystko jest nauką, a jednocześnie nic nie jest nauką. Także w teologii potrzeba systematyzacji i ducha krytycznego. Nauki medyczne natomiast ze swojej strony nie mogą traktować człowieka jako mechanizmu złożonego z odrębnych części, organów czy podjednostek organicznych. Medycyna powinna postrzegać człowieka jako jedność złożoną z organów, psychiki, myśli, uczuć, duszy.

Medycyna, dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek, nie może wycofać się z przemyślenia własnej antropologii, na bazie której z odnowioną odwagą powinna być ustawiona refleksja moralna i etyczna, stawiająca człowieka jako osobę w centrum. Tylko w ten sposób lekarz uświadomi sobie fakt, że ma przed sobą kompletną osobę ludzką – indywidualną rzeczywistość ciała i duszy, sprowadzaną przez współczesne technologie biomedyczne do sumy organów, aparatów i części.

Współczesna medycyna zdaje się przypominać wielki statek z coraz bardziej specjalistyczną aparaturą, która zuchwale chce udzielać odpowiedzi na wszystko. Narazi się jednak na niespodziewanie rosnące trudności w akceptacji obranego kierunku, jeśli nie nastąpi interwencja co do jej ostatecznego celu, jakim jest człowiek w swojej całości. Cała działalność medyczna bez wiary nie ma sensu.

Dzisiaj nauka i technika stawiają się w perspektywie użyteczności, ale nie mogą uciekać od odpowiedzialności moralnej. Niestety, w naszej epoce te dwa punkty widzenia nie tylko mogą się nie pokrywać, ale nawet być przeciwstawne. Z tego powodu to, co jest możliwe naukowo, moralnie nie zawsze jest do zaakceptowania.

Wszyscy przynajmniej raz w życiu byliśmy świadkami albo doświadczyliśmy wydarzenia nadzwyczajnego. Każdy lekarz w swojej praktyce miał przypadek beznadziejny, kiedy po wykorzystaniu wszystkich możliwości nauki niespodziewanie następowało jego rozwiązanie. Oczywiście nie wszystkie tego typu wypadki można określić mianem cudów, ale w ich weryfikacji lekarze powinni odnaleźć pokorę konieczną do stwierdzenia, że to, co się stało, nie jest ich dziełem. Osobiście sądzę, że cud jest znakiem Bożej dobroci, formą komunikacji Stwórcy z człowiekiem.

Nauka ma trudności, aby uwierzyć w cuda, ponieważ przekraczają one w sposób nadzwyczajny i incydentalny prawa natury. Trzeba jednak zauważyć, że Bóg poprzez cud nie zawiesza praw, ale ich działanie.

Wykluczanie Bożej interwencji
Trudności w przyjmowaniu działań sił transcendentnych, wykluczanie Bożej interwencji pozwoliły na przyznanie racji przekonaniom, mówiącym, że w umyśle chorego rodzi się poprzez autosugestię idea bycia zdrowym, dzięki której stopniowo powraca on do zdrowia. W niektórych wypadkach może to być prawdą, ale nie można generalizować. Pacjenci cierpiący na chorobę organiczną (jak i ci po przeszczepach) nie mogą mówić, że zostali uzdrowieni przez sugestię, jeśli ów brak okazuje się w danym momencie naprawiony bez interwencji nauki. Upieranie się przy ideach, które odrzucają interwencję nadprzyrodzoną, objawiałoby kompletną, absolutną bezpodstawność naukową.

Prowadzone obecnie badania eksperymentalne usiłują ukazać efekty i skutki psychoterapii. Wiele osób popiera tę teorię. Nawet jeśli leczniczy wpływ ćwiczeń psychicznych na rany organiczne przyjmiemy jako fakt, trzeba mieć świadomość, że w takich wypadkach uzdrowienie nie jest nigdy zupełne. Ponadto zmiany stanu choroby i ran organicznych, jak potwierdzają naukowcy i eksperymentatorzy, dokonują się w czasie stosunkowo długim, w wyniku prowadzonych przez specjalistów licznych spotkań terapeutycznych oraz w specjalnych warunkach gabinetu i otoczenia. W wypadku cudu natomiast uzdrowienie następuje momentalnie.

Inni usiłują znaleźć wyjaśnienie niektórych uzdrowień nadzwyczajnych w „czwartym wymiarze”. Jak wiadomo, zdolności mediumiczne, seanse spirytystyczne albo inne praktyki destrukcyjne jeszcze nikogo nie uzdrowiły.

Niektórzy przypisują cuda przymiotom uzdrowicieli, wyjątkowych posłanników, którzy oferują oleje, relikwie czy wodę zebraną w specjalnych miejscach. Jeśli by tak było, potężna energia terapeutyczna powinna ogarnąć wszystkie choroby i wszystkie osoby nimi dotknięte.

Jeszcze inni wyjaśniają cud za pomocą wiary w interwencję przywoływanych sił natury. Naturaliści żywią przekonanie, że wszystko uzależnione jest od tajemniczych sił natury, które w przyszłości zostaną odkryte, wyjaśnione i zbadane przez naukę.

Sądzę, że najbardziej sprawiedliwe i słuszne byłoby uważać, że każdy fenomen fizyczny dzieje się w polu energii materialnej, a ponieważ podlega stałym prawom, jest nie do pomyślenia, że może być wyposażony w wolną wolę i autodeterminację. Zastanawiam się, jak w takim razie naukowiec poruszający się w środowisku otwartym na metafizykę, może negować transcendencję i jej obecność w świecie. Nauka, zakładając fizyczną stabilność praw naturalnych, odrzuca przecież możliwość podważenia lub ich zmiany przez Stworzyciela.

Osobiście zbadałem wiele nadzwyczajnych uzdrowień i mogę zapewnić, że niektóre spośród nich mogą być wyjaśnione tylko przez wiarę.

Dr Pietro Gerardo Violi
tłum. Jerzy Uram OFMCap

„Głos Ojca Pio” (nr 27/2004)