Kandydat na prezydenta Francji, Emmanuel Macron niedawno zarzucił Polsce„dumping socjalny". Przypomnijmy, jak zwalcza polskich pracowników we Francji.

To właśnie francuski centrysta stoi za ustawą Loi Macron z 2015 roku. Znacząco utrudniła ona życie polskim kierowcon TIR-ów. 

Według stowarzyszenia PracodawcyRP, Macron i jego poprzednicy godzą w podstawowy filar Unii Europejskiej: swobodny przepływ towarów, osób, usług oraz kapitału, jednak Francuzi nie są tu ani pierwsi, ani ostatni. Swoboda przepływu od początku budziła pewne kontrowersje. Wdrażać ją w życie pomagał unijny Trybunał Sprawiedliwości, piętknując wszelkie bariery stwarzane zagranicznej konkurencji przez państwa członkowskie UE. Jednak dziś coraz więcej państw wprowadza regulacje jawnie dyskryminujące zagraniczną konkurencję. Jak podkreśla ekspert Pracodwaców RP, Piotr Wołejko, przodują w tym Niemcy, Francja oraz Belgia, które polskim przewoźnikom drogowym kojarzą się z jednym: "licznymi nowymi regulacjami prawnymi, które mają jeden cel – wyrugowanie ich z rynku". Chodzi na przykład o przepisy dotyczące płacy minimalnej, koszty i mnóstwo dodatkowej biurokracji. 

Jak zauważają Pracodawcy RP, polskie firmy przewozowe w ciągu jedenastu lat członkostwa naszego kraju w Unii Europejskiej stały się unijna potęgą w sektorze międzynarodowego transportu drogowego. Od kilkunastu miesięcy jednak rząd niemiecki i francuski prowadzą wielowymiarową kampanię przeciw polskim przewoźnikom, całkowicie zresztą sprzeczną z prawem UE.

Co na to Komisja Europejska? Sama pracuje nad dyrektywą o pracowników delegowanych, "gwoździem do trumny" dla polskich firm wysyłających fachowców do pracy za granicę. Wszystko pod płaszczykiem dbania o wysokie standardy pracy oraz wysokość wynagrodzeń. W tej dziedzinie Polska ma niezwykle mocną pozycję- czy to właśnie nie odpowiada "starej" Unii?

Przypomnimy, że niedawno o sprawie mówił w krótkim wywiadzie dla naszego portalu ekonomista i europoseł PiS, dr Zbigniew Kuźmiuk.

Mimo sprzeciwu 11 państw członkowskich w ramach procedury tzw. żółtej kartki, nie udało się powstrzymać tych zmian. 

Czy to jednak nowość? Jak przypomina stowarzyszenie Pracodawcy RP, Francuzi już w 2005 roku odrzucili w referendum projekt tzw. Konstytucji europejskiej. Co więcej, prowadzili negatywną kampanię, strasząc "polskim hydraulikiem", który zabierze pracę zachodnim fachowcom. Widmo "polskiego hydraulika" pojawiło się w wyniku sprzeciwu wobec projektu liberalizującego zasady świadczenia usług w ramach Unii Europejskiej. Przedstawił go w 2004 r. ówczesny komisarz ds. rynku wewnętrznego Frits Bolkestein. Francuzi stworzyli frazę „polski hydraulik", która następnie została „uwspólnotowiona", stając się jednocześnie symbolem zagrożenia dla zachodnich, czyli droższych, fachowców ze strony tych pochodzących z nowoprzyjętych państw.

Zanim przyjęto Plan Bolkesteina, został on znacząco zmodyfikowany. Z nowym pakietem ułatwień dla unijnych usługodawców występuje obecnie wywodząca się z Polski komisarz ds. rynku wewnętrznego, Elżbieta Bieńkowska. Zdaniem Piotra Wołeki, może podzielić los inicjatywy Bolkesteina, choć nie zawiera "rewolucyjnych" rozwiązań. 

"Nic się bowiem nie zmieniło jeśli chodzi o podejście do swobody przepływu usług w państwach takich jak Niemcy, Francja czy Belgia. Nadal są one na „tak, ale", przy czym po „ale" następuje tak długa litania wyjątków i wyłączeń, że na końcu „tak" przechodzi w jednoznaczne „nie". Chyba że to niemieccy, francuscy czy belgijscy usługodawcy mieliby korzystać ze swobody przepływu usług. Wtedy wszystko byłoby w porządku – tłumaczy Wołejko.

yenn/PracodawcyRP, superbiz.se.pl, Fronda.pl