Hospicjum św. Łazarza w Krakowie rocznie opiekuje się ok. 500 terminalnie chorymi, czyli osobami, którym medycyna nie jest już w stanie pomóc. Jeszcze więcej osób - ok. 700 - korzysta z pomocy hospicyjnych lekarzy, pielęgniarzy i psychologów w swoich domach. Kontrakt z NFZ na ten rok to 2,7 mln zł. Te pieniądze pokrywają tylko połowę kosztów. Reszta pochodzi z darowizn, zbiórek publicznych i odpisów podatkowych na organizacje pożytku publicznego- czytamy w „GW”. Według gazety spośród 113 hospicjów prowadzonych przez stowarzyszenia i fundacje  tylko 73 mają kontrakty z NFZ. Pozostałe muszą same zebrać fundusze. Teraz ich kierownicy boją się, że od lipca nie będą mogły już korzystać z jednego procentu i darowizn. Bo nowa ustawa o lecznictwie zakłada, że każda organizacja non profit świadcząca usługi medyczne musi formalnie być przedsiębiorstwem.

 

„Przepisy zmuszają nas do rejestrowania działalności gospodarczej. A to zamyka drogę do korzystania z pieniędzy z jednego procentu czy zbiórek publicznych. Firmy nie mogą bowiem tak pozyskiwać pieniędzy. Część hospicjów zapowiada, że będzie musiała zakończyć działalność. Reszta na pewno będzie zmuszona drastycznie ograniczyć przyjęcia chorych” – mówi w „GW” Jolanta Stokłosa, prezes Forum Hospicjów Polskich i szefowa krakowskiego hospicjum. Nowa ustawa uniemożliwia też hospicjom zajęcie się umierającymi bezdomnymi. „My nie pytamy, czy ktoś ma ubezpieczenie. Dzwonią do nas stowarzyszenia dla bezdomnych i mówią, że potrzebują miejsca dla umierającej osoby. Nigdy nie odmawiamy, taką opiekę finansujemy właśnie z darowizn” – dodaje  Stokłosa.  Jeżeli przepisy się nie zmienią to może się zdarzyć tak, że to rodzina będzie musiała płacić za umierającego w hospicjum.  „Kogo stać na wyłożenie 6 tys. miesięcznie, żeby zapewnić godną opiekę w ostatnich miesiącach życia?” - pyta  jednak Stokłosa.

„Ustawa o lecznictwie należy do tzw. pakietu zdrowotnego byłej minister Ewy Kopacz. Według ustawy każdy, kto wykonuje jakiekolwiek usługi lecznicze, musi mieć status przedsiębiorcy. Wrzucenie do tego samego worka fundacji, stowarzyszeń, Kościołów i związków wyznaniowych budzi jednak wątpliwości. Ks. Bogdan Kordula, dyrektor krakowskiej Caritas, która prowadzi kilka zakładów opiekuńczo-leczniczych w Małopolsce, mówi: - To bubel prawny, który może przynieść wiele szkody ludziom najsłabszym. Jeśli przepisy nie zostaną zmienione, działalność medyczna organizacji non profit może być sparaliżowana”- czytamy w „GW”.

 

Ł.A/Gazeta Wyborcza